propatrian propatrian
520
BLOG

Smoleńskie opowieści Marka Pyzy: model do składania

propatrian propatrian Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

I. Składamy Iła

Dzień zaczyna się pochmurnie. 18 kilometrów ze Smoleńska do Katynia mija w milczeniu, przy rozmyślaniach o strasznym lesie, który za chwilę znowu nas otoczy. My już go trochę znamy, oswoiliśmy się z nim w ciągu kilku dni. Na Polskim Cmentarzu Wojennym w Katyniu już kilka setek ludzi.   http://wpolityce.pl/polityka/116868-10-kwietnia-2010-pochmurno-18-kilometrow-od-smolenska-na-polskim-cmentarzu-wojennym-w-katyniu-czeka-kilkaset-osob

10 kwietnia. Po godz. 8 polskiego czasu. Gdy wchodzimy na teren Polskiego Cmentarza Wojennego w Katyniu, tupolew o numerze 101 jest już w powietrzu.   http://www.uwazamrze.pl/artykul/801171/ostatni-lot

Miejsce i czas akcji: Smoleńsk, hotel Nowyj, godz. ~8.00 oraz Memoriał Katyński, godz. ~8.30

Weryfikacja:

relacja Pawła Prusa -

Rodziny katyńskie właśnie już tutaj dojeżdżają na miejsce  http://www.tvp.info/1642271/informacje/polska/uroczystosci-katynskie/1641033/uroczystosci-katynskie/   Paweł Prus, TVP INFO, godz. 8.01

- mówi nam, że o 8.01 Rodziny dojeżdżały; faktycznie, pierwsze autobusy z Rodzinami (ale nie pierwsze w ogóle, bo wcześniej pojawili się w Katyniu wojskowi i harcerze z krzesełkami i innym sprzętem) wyruszyły sprzed smoleńskiego dworca o 7.30; ostatnie autobusy zaś – ok. 8.30 (patrz: http://noweczasy.salon24.pl/476422,e-bibliografia-adnotowana-3-relacji-swiadkow-smolenskich,3 i 4); czas jazdy autobusów „góra pół godziny”.

Kiedy dojechał Pyza, zastał tam już kilka setek ludzi.

 

Ważne jest jednak nie kiedy dojechał, a kiedy wyruszył, gdyż:

Myśmy jeszcze ten samolot słyszeli, gdy on podchodził do lądowania. Słyszeliśmy wielokrotnie szum silników niemal nad naszymi głowami, ale nic wtedy jeszcze nie budziło niepokoju*.

Nie ma powodu nie wierzyć w tę relację: Pyza z kolegami słyszą jakiś samolot (no może nie ten – bo przecież ten, a więc tupolew o numerze 101, wprawdzie jest już w powietrzu, ale przecież jeszcze nie w "rosyjskim" powietrzu!) w momencie wsiadania do samochodów pod hotelem Nowyj.

To jest clou: jaki to samolot dał się im słyszeć ok. 8.00 z odległości 300 m. od lotniska Siewiernyj? Dokumentowałem, że chodzi o Iła z godz. 7.55 (pierwsze podejście, widziane przez dziennikarzy z jak-a) i że Iły są wyposażone w te same silniki co tutka…

Pyza potwierdził.

 

II. Składamy tutkę i…

O godz. 10.30 [8.30 cz. pol.] na lotnisku Siewiernyj próbował lądować samolot transportowy (z powodu mgły dokładnie nie widziałem modelu i koloru), niniejszy samolot po próbie lądowania zaczął unosić się i skrył się w nieznanym kierunku. Około godz. 10.40 widzialność w okolicy terenu obiektu chronionego gwałtownie pogorszyła się z powodu gęstej mgły. Mniej więcej w tym samym czasie słyszałem dźwięk silników samolotu w bezpośredniej bliskości od pasa startowego, następnie było słychać dźwięk silników samolotu oddalającego się od pasa startowego. Samolotu nie widziałem. Więcej nie słyszałem dźwięków samolotu zbliżającego się i oddalającego*.

Autor przytacza zeznania rosyjskiego milicjanta; jeśli przytoczenie jest wierne, mamy tu opis (potwierdzony w „taśmach z wieży”: zrzut zakończony, zniżanie na wschód – z godz. 8.28) jakiegoś samolotu transportowego oraz tutki… ale oddalającej się od pasa startowego!

Czy możliwa jest inna para samolotów? – w ciągu 10 minut NIE (np. dwa naloty Iła – wg tychże „taśm” czas na te manewry to 20 minut) – ALE ta sama para ODWRÓCONA? Byłabyż tutka samolotem transportowym (z powodu mgły dokładnie nie widziałem modelu i koloru) a zrzut nastąpiłby 0 8.40?

Kłopot w tym, że połowa tamtejszych świadków słyszało „katastrofę” o godz.10

Czy może jednak Pyza się pomylił, a świadek w rzeczywistości mówił o godz. 9.30 i 9.40 – co wg „stenogramów z wieży” oznaczałoby Iła i…ale nie, to by się kupy nie trzymało!

Więc co z tą „katastrofą o ósmej”?

Z relacji, którą przytacza Pyza wynikać może tylko jedno: milicjant opowiada o wydarzeniach po katastrofie, ale nie tutki: ta oddaliła się od pasa startowego w nieznanym kierunku.

I albo coś na tym Siewiernym – w potwierdzonej w Raporcie Millera godzinie ósmej – uległo prawdziwej katastrofie (np. drugi polski jak), albo ta słynna maskirowka była sztuką w dwóch aktach: o ósmej „nalot” Iła i wybuchy naziemne (jakby butelka pękła – relacjonował świadek z okolicy garaży) przygotowanego złomu, a o 8.40 – „zrzut”(o 8.30 przelot tutki na zapasowe). Tertium non datur.

 

A jakby ktoś pytał, czy można to OSTATECZNIE sprawdzić, to zalecam krótką lekturę wątpliwości innego dziennikarza, także autora „książki smoleńskiej”:

Jest system, który pozwala na zebranie i przeanalizowanie kluczowych danych na temat tragicznego lotu polskiego tupolewa do Katynia. Czy prokuratura weryfikowała w ogóle dane pochodzące od Rosjan przy pomocy systemu ACARS**? A może dokonały tego nasze służby specjalne?             

Rozsądek podpowiada, że jeśli coś funkcjonuje, to nie po to, żeby sobie leżeć odłogiem. Trudno sobie wyobrazić, że ludzie, który zawodowo zajmują się zbieraniem wszelkich przydatnych informacji i weryfikowaniem danych, nie korzystają z możliwości, które daje nowoczesna technika. Niby dlaczego mieliby nic nie robić? Bo są leniwi? Bo im się nie chce? Nie mają wiedzy o takich narzędziach? Ktoś im zakazał używać takich instrumentów? A może po prostu wyniki własnych ustaleń trzymają pod korcem? Milczą, mimo że mają pełen ogląd sytuacji? Ale dlaczego mieliby stosować taki kamuflaż? Obawiają się konsekwencji ujawnionych informacji? Grają danymi w sekretnej wojnie z obcymi wywiadami? Coś za coś? Wet za wet? A jeśli po prostu kryją odpowiedzialnych za zbrodnię? A może sami są współsprawcami straszliwej hekatomby? Czy można ich wtedy nazywać "naszymi" służbami? Może to zdradziecka mafia na usługach wrogich potencji?http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/bogdan-zalewski/blogi/news-przechwycenie,nId,1498442

- po przeczytaniu których pozostaje mi poczekać na komunikat Nowej Prokuratury Smoleńskiej, szefa MON, czy Szefa Podkomisji (wszystko jedno kogo z nich) na temat – już nawet nie wyników sekcji zwłok wszystkich Ofiar, a nawet zapowiedzi publicznego przesłuchania wszystkich „świadków okęckich”, tylko - danych z ACARSu tupolewa:

jak go nie będzie, to sami rozumiecie – trzeba dać temu „blogerskiemu śledztwu” spokój. Wieczny spokój:

wystarczy, że Oni to Wam kiedyś, po swojemu, wytłumaczą…

 

* Marek Pyza: Awaria za awarią, zeznania toczka w toczkę i kto tu się pomylił. W Sieci, 2/2012

** http://noweczasy.salon24.pl/710498,audyt-smolenskiej-b-prokuratury-wojskowej-cz-1-acars-i-telefon-sat

propatrian
O mnie propatrian

http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka