propatrian propatrian
2168
BLOG

Mistyfikacja katastrofy smoleńskiej-Bahr i Wiśniewski: minutaż, relacje, wnioski

propatrian propatrian Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

(minutaż czcionką czerwoną – w nawiasach kwadratowych – wg analizy autora; zieloną – czas oficjalny)

 

Opowieść Bahra

[AKCJA!] Nagle zauważyłem, że grupa rosyjska się rozchybotała. Jest takie powiedzenie "przysiąść z wrażenia". Oni przysiedli w skali masowej, jakby coś ciężkiego na nich spadło. Jednocześniezobaczyłem wyskakujący od lewej strony samochód (…) Żaden pojazd nie będzie przecież jechał przez lotnisko, jeśli za chwilę ma na nim lądować samolot. Wskoczyliśmy do samochodu. [1’]  I za nim! (…) Przez mgłę widziałem przed sobą tył samochodu strażackiego, a po bokach pobojowisko w typowo sowieckim stylu - ruiny garaży, rozwalające się magazyny i wraki zardzewiałych samolotów.  Samochód strażaków zatrzymał się [3’], wycofał i zawrócił w prawo. Widocznie dostali od kogoś sygnał, że źle jadą. Po kilkuset metrach znowu stanęli [5’]. Wysiedliśmy. Znajdowaliśmy się poza lotniskiem. Obok był rów, przed nami łąka. Zobaczyłem wicegubernatora, stał za rowem. Krzyczał do nas, że to tutaj i że jest grząsko.  Ale człowiek  w takich momentach nie myśli o ostrożności. Naturalnym odruchem jest biec dalej, żeby komuś pomóc, kogoś ratować. Bo samolot przecież jak w filmach akcji wrył się prawdopodobnie w ziemię albo wbił w jakąś ścianę. I my uwięzionym w nim ludziom jesteśmy potrzebni.  Zaczęliśmy biec[6’]. Pod butami czuło się miękki grunt, ale można się było po nim poruszać. Po 100, może 150 metrach zobaczyliśmy cztery sterty złomu [8’]. Parowały dymem. Dym unosił się nad polami i szedł w górę. Jak podczas zbierania ziemniaków. Na polu, jesienią. (…) Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Trzęsły się tak, że nie mogłem ustać. Starałem się nad nimi zapanować. (…) Powinienem kogoś poinformować[9]. Odruchowo zadzwoniłem do mojej rodziny. (…) Nie miałem przy sobie jego bezpośredniego telefonu, wziąłem nie tę komórkę. Po chwili [12’]odezwało się(9.08’) Centrum Operacyjne Rządu i połączyło mnie z ministrem Sikorskim. (9.10'). Minister już wiedział. (…) Zameldowałem ministrowi, co widzę. Nie pamiętam, w jakich słowach. To była krótka rozmowa. Za miejscem, gdzie staliśmy, był wzgóreczek, rodzaj nasypu. Nie widzieliśmy, co za nim.  Nie widziałem też żadnego kadłuba ani żadnych odwróconych do góry kół. Ze zdumieniem zobaczyłem je potem w telewizji. (…) Na nasypie pojawili się żołnierze. Bardzo szybko. I jakiś samochód z gromadką ludzi. Tam chyba utworzyło się miejsce dowodzenia. Żołnierze rozbiegli się i zaczęli nas odpychać. [15’] Grzecznie, ale zdecydowanie.To nie są ludzie od tłumaczenia. Bardzo sprawnie obstawiali cały teren. Jedni gasili dymiące fragmenty, inni usuwali wszystkich cywilów. http://wyborcza.pl/duzyformat/1,127291,8941828,Startujemy.html

Opowieść Wiśniewskiego:

[AKCJA!] stojąc w otwartym oknie patrząc w kierunku lotniska Siewiernyj zauważyłem właśnie zarys jakiegoś samolotu z skrzydłem skierowanym pionowo w dół, za chwilę było słychać huk, i taki łomot, jakby ziemia lekko zadrżała, i za chwilę słup ognia, tak mniej więcej dwukrotność wysokości drzew, około 30 metrów mniej więcej. No i w tym momencie jest konsternacja co robić. [1’] Słyszę pisk opon… To nie było takie hop siup. Człowiek dostaje takiego usztywnienia. To jest jednak lotnisko rosyjskie. A jak mnie odstrzelą albo coś? Pamiętam, że ubrałem się bo byłem w stroju niekompletnym. [5’] http://acontrario.neon24.pl/post/4580,wszystkie-klamstwa-slawomira-wisniewskiego

pobiegłem w kierunku miejsca katastrofy. Tak jak powiedziałem, to było 400 metrów. To ile mogłem biec? Moment. Szczególnie że część drogi była z górki. [7’] [film Wiśniewskiego trwa ok. 7 min]: [14’] Na filmie słychać, jak krzyczą: „Federalna Służba Ochrony. Oddawaj kamerę!”. Doszło do szarpaniny. Dwa byczki wzięły mnie pod pachy. W międzyczasie widziałem, że przez las od strony lotniska przybiegło kilku naszych dyplomatów w garniturach. (http://www.rp.pl/artykul/460798.html ) (o jednym z nich: Cyganowskim:) Gorzej zachował się jakiś kutas z chyba z naszej ambasady zamiast mi pomóc to jeszcze gadał „nie znam go – aresztować a sprzęt zniszczyć” (…) Rosjanie mnie odciągnęli. Wpadłem w błoto. Pytali, kim jestem. Zażądali kasety i ja im bez oporów oddałem wszystkie kasety, jakie miałem w torbie  (…) Oni byli całkowicie zdezorientowani. Chcieli usunąć wszystkich ludzi z miejsca katastrofy. [„szarpanina” + wyprowadzenie SW z polanki trwało, powiedzmy, 6 min.]: [20’]  https://smolensk1004.wordpress.com/2011/02/17/co-widzial-slawomir-wisniewski/ - i co zobaczył: Pierwszą rzeczą, która mnie zdziwiła, była mała ilość szczątków samolotu. Jedyne co widziałem to części kadłuba i ogonu. Nie zdawałem sobie wtedy sprawy, że mogą to być części Tupolewa. http://www.polskieradio.pl/130/2351/Artykul/819813,Smolensk-Trzecia-rocznica-tragicznej-katastrofy

              

ANALIZA MINUTAŻU

- Amb. Bahra (któremu „katastrofa zostaje ogłoszona”) :

9.08’ minus 12’ oznacza początek akcji: 8.56’

9.08’ minus 8’oznacza moment przybycia Bahra na „pobojowisko”: 9.00’[tu mamy potwierdzenie:przybyłem już na miejsce nie później niż 5 minut po katastrofie.http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/pozwolcie-nam-podejsc-tam-jest-nasz-prezydent/];Bahr „opuszcza” polankę o ~9.11’

- montażysty Wiśniewskiego (który „widzi katastrofę”):

8.41 + 7’(= 8.48’: przybycie na polankę i rozpoczęcie filmowania) + 7’(film) + 6’(szarpanina i opuszczenie polanki) = 9.01'

[Por.: Już około godziny 12:30 czasu moskiewskiego (tj. ok. godz. 10:30 czasu warszawskiego) rosyjska telewizja Rossija 24 pokazała kilkuminutowy film wykonany (według zapisu na zegarze kamery między godz. 8:49 a godz. 8:56) na miejscu katastrofy przez montażystę TVP Sławomira Wiśniewskiego.http://www.konferencjasmolenska.pl/materialy2/23.pdf ]

 "Sytuację czasową" zmieniła jednak propozycja Tuska (ustalenie dn. 28.04): katastrofa mogła nastąpić o godzinie 8.41.Ale chcę podkreślić, że ostateczny werdykt wyda prokuratura http://polska.newsweek.pl/tusk-o-katastrofie-pod-smolenskiem--to-mogla-byc-8-41---,57468,1,1.html

Gdyby więc przyjąć inne założenie – iż ogłoszona przez Tuska zmiana „czasu katastrofy” była zgodna z „faktycznym przebiegiem wypadku lotniczego” – paradoksalnie niewiele by to zmieniło w podanym minutażu, gdyż kierowca Bahra (Gerard Kwaśniewski) relacjonował o wiele dłuższą peregrynację na „miejsce wypadku lotniczego”:

Ruszyli wzdłuż lotniska, na koniec pasa, my za nimi. W pewnym momencie zatrzymali się. Powiedzieli, że teren grząski i zawrócili. Ale skoro "tutka" przejechała pas, to musi tam być! Jakoś docieramy do końca pasa. Muszą być ślady kół. Przejechaliśmy z 50 metrów po trawie. Nie ma nic, żadnego śladu. Zawracamy, wyjeżdżamy z lotniska na drogę.http://m.newsweek.pl/smolensk--nieznana-relacja-oficera-bor,68588,1,1.html

(w tym miejscu samochód ambasadora spotyka cofnięty z drogi do Katynia Mróz:

- W momencie, gdy podjeżdżaliśmy do bram lotniska minęła nas limuzyna ambasadora Bahra w asyście straży pożarnej, jak się później okazało, jadących na miejsce katastrofy http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/dziennikarze-z-jaka-40-zostana-przesluchani )

- a więc podany minutaż należy w tym momencie cofnąć (o równe dziesięć minut): Bahr wyjeżdża "szukać katastrofy” o 8.46'. Dojeżdża do ulicy Kutuzowa (8.50'):

mnóstwo kawałków drewna. Cała jezdnia nimi usłana. Tymczasem dokoła samochody pędzą każdy w inną stronę. Stanęliśmy na poboczu, tam, gdzie te ścinki drzew. Poszliśmy w jedną stronę. Nic. Jacyś ludzie mówią: nie, to tam. Jesteśmy zaskoczeni, bo miejsce, które pokazują, nie znajduje się na torze lotu. Idąc, widzimy dwa, trzy kawałki metalu. I nagle — ogon. Dwadzieścia metrów od nas.

- te poszukiwania: ile mogły trwać? Pięć minut? (8.55') wreszcie docierają do wzniesienia

Dalej widzieliśmy podwozie z wysuniętymi kołami i z kawałkiem skrzydła. I wtedy do nas dotarło, że nie ma szans...  Staliśmy na lekkim wzniesieniu, więc widzieliśmy skalę katastrofy. http://m.newsweek.pl/smolensk--nieznana-relacja-oficera-bor,68588,1,1.html

Czy Bahr mógł „nie widzieć” Wiśniewskiego? Mógł (czasy przybycia Bahra i wywiezienia montażysty „zachodzą na siebie”)

Czy mógł nie widzieć kilku swoich podwładnych?To już gorsza sprawa, bo przybyli wcześniej:

(Tomasz Turowski) zeznał w prokuraturze, że na miejscu katastrofy znalazł się po ok. 5 minutach od tragedii. http://niezalezna.pl/30864-smolensk-trzy-osoby-dawaly-oznaki-zycia

Popędziłem do samochodu, który wcześniej podstawiłem. Dojechaliśmy błyskawicznie do końca pasa i tam przebiegłem kilkaset metrów pieszo w błocie http://wpolityce.pl/polityka/168708-turowski-przyznaje-zabronilem-filmowac-miejsce-tragedii - ponieważ to "śmy" dotyczy także Emilli Jasiuk (i Wioletty Sobierańskiej - ale chyba też Grzegorza Cyganowskiego?) to można porównać minutaż:

(Emilia Jasiuk) Na miejscu katastrofy była po 8 minutachhttp://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/3214,arabski-kazal-milczec.html („czas katastrofy” to oczywiście...no, jednak nie oczywiście: 8.41? 8.56?) - to przecież chyba nie ulotnili się razem z Wiśniewskim?Chyba, że też ich usunięto razem z nim, a przed Bahrem…

 

ANALIZA RELACJI

Na samym początku Bahr dopuszcza się zabawnej konfabulacji: wskoczyliśmy do samochodu – było dokładnie tak: Jest zimno, dwa stopnie, siedzimy w samochodzie, działa ogrzewanie. Nagle widzę, jak z lewej strony rusza rząd samochodów z kolumny prezydenckiej. Są dokładnie przed nami, 30-40 metrów. "Panie ambasadorze, coś jest nie tak". Jak dojechaliśmy do Rosjan, oni już odjeżdżali. — przytaczał wydarzenia z 10 kwietnia Gerard K. Polacy błądzili w okolicach lotniska Siewiernyj, ale nie widzieli wraku. W końcu dotarli do miejsca gdzie zobaczyli szczątki polskiej maszyny. http://www.rp.pl/artykul/570642.html?print=tak

Pomijając także fakt, że Bahr nie widzi nie tylko żadnych żadnego kadłuba ani żadnych odwróconych do góry kół – nie widzi on też żadnych ofiar katastrofy; zamiast samolotu widzi cztery sterty złomu(Parowały dymem) – kto przygotował te pryzmy? Nasuwa się więc dość niespodziewany wniosek, iż nie kojarzy tego co widzi z katastrofą polskiego, rządowego, ogromnego samolotu, bo:

- rezygnuje z tego, by żeby komuś pomóc, kogoś ratować

- Odruchowo dzwoni do rodziny (zapytać, co mówi telewizor?)

- daje się odepchnąć sołdatom (usuwali wszystkich cywilów), choć jest głównym reprezentantem Rzeczpospolitej (nie „cywilem”) - nie robi z tego faktu użytku i...

- wycofuje się (po rozmowie z ministrem SZ RP, który JUŻ WIEDZIAŁ – ciekawe skąd, skoro Bahr rzekomo „był pierwszy”!?) z pełnienia jakiejkolwiek roli interwencyjnej! Czyżby polecenie Ministra Spraw Zagranicznych RP (który był po rozmowie z Premierem RP)? Niestety - mimo: http://www.fakt.pl/Wstrzasajace-nagrania-Sikorski-ujawnia-skad-wiedzial-o-katastrofie,artykuly,153031,1.html  - interesujące nas kwestie nie zostały ujawnione: http://wiadomosci.onet.pl/kraj/msz-nie-ma-nagrania-z-rozmowy-sikorski-bahr/kfdyd

(po trzech latach tak to wszystko tłumaczy:

byłem otoczony strażakami, widziałem gasnące kupy złomu, jakby ogniska. Przeraziło mnie, że tak mało zostało z samolotu. Oczywiście w tym momencie nie zdawałem sobie sprawy, że za wzniesieniem jest główne miejsce katastrofy i rozbity kadłub tupolewa. To były pierwsze minuty, nie było jeszcze żadnej wiedzy, gdzie jest główne miejsce katastrofy. Tuż za wzniesieniem czy kilometr dalej? Nikt nie był w stanie powiedzieć.Co do immunitetu - zarzut jest śmieszny. Stoję naprzeciwko żołnierza, który mnie raz, drugi i kolejny nie przepuszcza. Mówię, kim jestem. Nie pomaga. Wojsko reaguje zgodnie ze swoimi przepisami i w Rosji tak często jest, że po prostu nie liczy się, że masz immunitet. Mają rozkaz wpuścić tego czy innego, to wpuszczą. Innych nie. I jak mam wywołać skandal dyplomatyczny? Na łące? Mnie się wydawało wtedy, że moim obowiązkiem jest pojechać do ludzi, którzy w Katyniu czekali na przyjazd prezydenta.[za: http://studioopinii.pl/slawomir-popowski-o-ambasadorze/   „Ambasador”: wywiad-rzeka z J. Bahrem] - powiedziałbym, że... potoczyście).

Wiśniewski z kolei, pomijają fakt, że mgła była wyjątkowo gęsta, a mimo to dostrzegł w niej (z odległości 300-400 m.) zarys jakiegoś samolotu z skrzydłem skierowanym pionowo w dół iza chwilę słup ognia, tak mniej więcej dwukrotność wysokości drzew – także nie kojarzy tego co widzi z katastrofą polskiego, rządowego, ogromnego samolotu (mnie zdziwiła mała ilość szczątków Nie zdawałem sobie wtedy sprawy, że mogą to być części Tupolewa); także nie widzi ofiar(i nie można mu zarzucić złamania etyki zawodowej, jak w „Chłodnym okiem” Wexlera).

Ale wcześniej słyszy: Z tego co mam nagrane na kamerze to chyba było 3 podejście. Drażniło mnie to bo zastawiałem się jak to jest że jestem ustawiony na podejściu a słychać a nie widać samolotu. https://smolensk1004.wordpress.com/2011/02/17/co-widzial-slawomir-wisniewski

Słyszy i… nagrywa; cytat jest z pewnością niespodzianką dla wszystkich, którzy pamiętają jeden – zresztą prawie niewidoczny – przelot Ił-a, pokazany Zespołowi Parlamentarnemu bez minutażu!:  o jakie "trzy" może chodzić? jak „dziennikarski” to być nie mógł, bo Wiśniewski słyszał go godzinę wcześniej (co wyklucza w zasadzie też oba podejścia ił-a); pozostaje... tupolew (ale ten na podejściu kontrolnym), „bort” (też ił? – czemu nie: nadaje się do „zrzutu”) i? jakaś nieznana latająca kosiarka do drzew? - czy jednak "zaliczymy mu" drugie podejście Frołowa - ale to już zmienia (o te kilkanaście minut) jego opowieść: czyżby wyjście z hotelu nastąpiło ok.8.35? (te wyliczone tu 7 minut po "borcie" - byłby więc minutę po "katastrofie"!) - albo też minutaż jego obecności na polance należy odpowiednio poszerzyć. Tak czy siak

dochodzimy do jedynego spójnego wniosku: obaj padli ofiarą ("ofiarą"?) mistyfikacji.

 

ANALIZA MISTYFIKACJI:

Ponieważ kwestia skąd minister już wiedział (że na lotnisku w Smoleńsku zdarzył się najprawdopodobniej jakiś wypadek) została dawno (linki powyżej) „wyjaśniona”: od Bratkowskiego - o 8.48 – do którego zadzwonił Górczyński – ten zaś, mimo że pojawił się na polance (wg Wiśniewskiego: przybiegło kilku naszych dyplomatów w garniturach) ok… 8.50 (patrz Załacznik do notki)– musiał dowiedzieć się od usłużnych gospodarzy – przejdźmy więc do następnych:

- ponieważ Bahr słyszał TEN SAMOLOT (Myśmy słyszeli tylko jak przelatywał nad lotniskiem nisko, potem wszystkie samochody zaczęły jechać w tamtym kierunku. Za: http://www.msz.gov.pl/resource/59113a1e-d3cd-4d2c-814e-d4cee9f3d1e6 ) - stawia to pytanie o owo potem: minutaż potwierdza opóźnianie „akcji”, ale nie przesądza wiedzy Bahra: czy rzeczywiście słyszał TEN SAMOLOT?

- wicegubernator był na miejscu przed Bahrem – w dodatku zdążył spenetrować teren (Krzyczał do nas, że to tutaj i że jest grząsko), co oznacza, że Bahr, mimo że pojechał natychmiast „po” – został jednak dość znacznie wyprzedzony! Potwierdza to opóźnianie „akcji”: jak duże mogło być to opóźnienie?

 

Narzucającą się („oczywistą”) odpowiedź na oba pytania: „Bahr słyszał tupolewa krótko przed katastrofą, która miała miejsce o 8.41”  -

należy zdecydowanie odrzucić z następujących powodów:

1. Doszło do celowego opóźnienia „ogłoszenia katastrofy” przez „gospodarzy”, zatem ani „krótko”, ani „o 8.41”

2. Skoro jednak „krótko” dla Bahra to był kwadrans (jeśli Bahrowi „ogłoszono katastrofę” o 8.56’, a „miała miejsce” o 8.41’) to albo:

- Bahr słyszał przelatującą tutkę o 8.25 (z zachodu na wschód – podejście kontrolne)

- albo słyszał o 8.30 inny samolot o podobnym dźwięku silników: IŁ-72 (por.: http://noweczasy.salon24.pl/647557,jedyni-kompetentni-swiadkowie-ktorzy-wprawdzie-nie-widzieli-a-tylko-uslyszeli ) samolotem tym mógł być  „bort” ze stenogramowej godz. 8.28’ (zrzut zakończyłem; zniżanie na wschód).

Takie „wydłużenie pamięci obserwacyjnej” Bahra tłumaczyć może choćby to, iż nie stał on „cięgiem” na płycie lotniska, tylko z powodu zimna przesiedział ostatni kwadrans w samochodzie z Kwaśniewskim! Czyż może być lepsze potwierdzenie na to, że nie czekał już nad przylot tupolewa tylko na… informację, gdzie on wyląduje? (potwierdza to jego kierowca: Czekamy, ale już tylko teoretycznie, bo przecież "tutka" na pewno odleci. Na lądowanie nie było pogody. http://polska.newsweek.pl/smolensk--nieznana-relacja-oficera-bor,68588,1,1.html )

Przy okazji: „zrzut” wyglądał tak:

Mistyfikacja „katastrofy smoleńskiej” (Bahr i Wiśniewski: minutaż, relacje, analizy)

(typowe barwy polskich samolotów rządowych - kadr z filmu:https://www.youtube.com/watch?v=OmTXNzaJm4o - pierwsze sekundy).

Stąd już tylko krok do konkluzji podsumowującej:

"obraz katastrofy" był "prawie gotowy” ok.8. 30’; po „zrzucie”; trzeba było jedynie skorygować widok ogólny… co się jak widać na załączonym obrazku (ale także w licznie opisywanych wędrówkach innych blach: np. jeszcze przed dwunastą "coś" leżało na jezdni, prawdopodobnie nie ul.  Kutuzowa, tylko ul. Gubienki!  - Gdy wsiedliśmy do samochodu, by ruszyć w dalszą drogę do Polski, natknęliśmy się jeszcze na kadłub samolotu, który leżał na środku jezdni. http://harcerki.kujawy.zhr.pl/blog/2010/04/harcerki-z-torunia-w-katyniu/)

nie do końca udało, także dlatego, iż prąd odcięto za wcześnie (8.39')...

A jakby ktoś wątpił, kto to niby miał robić? – to proszę, info:

Dzisiaj rano obudziłem się ok. 6-6:30 - lądowało kilka iłów-76, sądząc po dźwiękach (po 20 latach mieszkania pod glisadą ich dźwięków nie pomylisz z innymi). Przypuszczam, że do przylotu polskiego samolotu przybyli specjaliści z Sieszczi (briańska obłast') celem zabezpieczenia prac lotniskahttp://noweczasy.salon24.pl/513807,alfabet-tajemnic-smolenskich-i

 

Załącznik:

ZESTAWIENIE ZEZNAŃ POLSKICH NAOCZNYCH ŚWIADKÓW Z SIEWIERNEGO dot.  CZASU „WYPADKU LOTNICZEGO”

8.36 – czas „katastrofy” wg W. Batera (dowiedziałem się o 8.40, a więc praktycznie 4 minuty po katastrofie)

8.38– czas w telefonie dyżurnego na Okęciu w chwili meldunku (chyba się rozbili)   A. Wosztyla (relacja filmowa)

~8.40– zeznanie A. Wosztyla o telefonie Artura Kowaleczko do attache wojskowego gen. Grzegorza Wiśniewskiego: samolot się rozbił i jego zdaniem nikt nie przeżył. Ponadto poinformował on, iż stoi około 20 metrów od statecznika rozbitego TU – 154M, z którego rozpoznawalna jest jedynie szachownica.

~8.40-8.42– zeznanie Dariusza Górczyńskiego: Około 10:40 wyszliśmy z namiotu. (…) W pewnym momencie usłyszałem ryk silników, a następnie głośny huk.

8.43– zeznanie D. Górczyńskiego o telefonie do MSZ (samolot się rozbił i że jest rozbity na kawałki)

8.45– zeznanie Tadeusza Stachelskiego o telefonie od D. Górczyńskiego (Powiedział, że samolot się rozbił i leży kołami do góry)

8.46-8.49 przybycie na pobojowisko dyplomatów (zeznanie Tomasza Turowskiegooraz błędne co do godziny zeznanie Emilli Jasiuk – że o 7.49 zamiast o 8.49) ALE TAKŻE - uwaga!:

najwcześniej możliwe przybycieG. Wiśniewskiego (który musiał najpierw pokonać szmat drogi po wertepach: W jego ocenie samolot uderzył ziemię w odległości około 1,5 km od progu pasa.) i…

D. Górczyńskiego (Pobiegliśmy do samochodów i szybko pojechaliśmy w stronę, skąd dobiegał huk. Wysiedliśmy z samochodów na końcu pasa i pobiegliśmy dalej. Wśród drzew zobaczyliśmy szczątki samolotu, a w zasadzie koła skierowane do góry) – który na swoje smoleńskie veni, vidi, vici musiał jednak trochę czasu zmitrężyć! a przecież nie był sam, tylko z innymi członkami personelu (por. zeznanie J. Drozda: http://niezalezna.pl/40408-tylko-u-nas-demaskujemy-klamstwa-smolenskie).

Skoro jednak informowali o "katastrofie" (generał załogę jak-a, choć chyba nie tylko? naczelnik zaś ministerstwo) - ze szczegółami! - na kilka minut przed… przybyciem na miejsce - to skąd wiedzieli? MIELI WIZJE?

Bo wszystko wskazuje na to, że PIERWSZYM POLAKIEM na polance był... Wierzchowski:

byłem jedną z pierwszych osób na miejscu katastrofy– opowiadał Marcin Wierzchowski http://www.wspolczesna.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110227/KATASTROFA_SAMOLOTU_PREZYDENCK/766216779 ... "jedną z pierwszych osób", ale pierwszym Polakiem: To trwało minutę, może dwie, trzy. Jak dojechaliśmy do takiego miejsca przy bocznym pasie, ja wysiadłem i zobaczyłem trzy czy cztery osoby[w białych fartuchach - przyp. pr.], które wbiegły w las, to wtedy się zaniepokoiłem. Ale adrenalina działała, ja wbiegłem za nimi i jak zobaczyłem ogrom zniszczeń, to wiedziałem, że doszło do tragedii. http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/wywiady/przesluchanie/news-wierzchowski-zobaczylem-bialo-czerwone-malowania-wiedzialem-,nId,332633

O której jednak pierwszy Polak "zobaczył co się stało" , skoro - jak pisze kol. @Ander:

ok. 8:43 na "wieży" zrozumiano ostatecznie, że samolot się rozbił, chwilę potem ponoć zawiadomiono służby p-poż i ratownicze, również prawdopodobnie te, znajdujące się na lotnisku, musiały więc one wyruszyć do "akcji" ok. 8:44 -8:45http://niepoprawni.pl/blog/2960/smolensk-dlaczego-nie-bylo-akcji-ratunkowej-cz2   - czego mamy potwierdzenie u rosyjskiego źródła:

Jak witający na lotnisku zorientowali się, że coś się wydarzyło?- Gubernator razem z przedstawicielem prezydenta, który był na lotnisku, dziwili się z powodu warunków pogodowych, mgły, która się nagle pojawiła, dosłownie w ciągu pół godziny widzialność pogorszyła się do minimum. Że samolot się rozbił, dowiedzieli się od dyspozytora, który powiedział, że samolot zniknął z radarów. Oni słyszeli tylko taki głuchy trzask, w znacznej odległości, około jednego do dwóch kilometrów. Ale nic nie widzieli, bo była mgła, duża mgła - widoczność na jakieś dwadzieścia metrów. http://stary.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100828&typ=po&id=po31.txt - a ten "dyspozytor" musiał dopiero do nich dobiec...

 

propatrian
O mnie propatrian

http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka