propatrian propatrian
1317
BLOG

Zamiany na Okęciu

propatrian propatrian Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

 

Podszedł do nas ubłocony i umorusany gubernator Smoleńska z ludźmi z OMONu (jednostka specjalna rosyjskiej milicji). Poprosił o listę pasażerów. Zadzwoniliśmy do Warszawy i poprosiliśmy o zweryfikowanie, kto faktycznie leciał, a kto nie. Była zmiana dwóch, trzech nazwisk. Wtedy właśnie dowiedziałem się, że choć na liście nie figurowała, na pokładzie była żona mojego dobrego kolegi, Agnieszka Węcławek. Miała lecieć jakiem, ale zamieniły się z koleżanką na Okęciu. http://polska.newsweek.pl/smolensk--nieznana-relacja-oficera-bor,68588,1,1.html

Agnieszkę Pogródkę-Węcławek wspomina Grażyna Kwiatkowska (BOR): Zajmowała się obsługą najważniejszych osób w państwie – pana prezydenta, pana premiera, oraz osób które towarzyszyły panu prezydentowi, panu premierowi   http://www.polskieradio.pl/81/1032/Artykul/333235,Agnieszka-PogrodkaWeclawek

JEST OCZYWISTE, że osoba – funkcjonariusz BOR – do której obowiązków należało zajmowanie się obsługą najważniejszych osób w państwie – pana prezydenta, pana premiera, nie może się wg własnego widzimisię „zamienić z koleżanką” !!! W dodatku – jak wszędzie opisywano, śp. Agnieszka „była ulubioną stewardessą Pierwszej Damy”…

Mamy więc do czynienia, rzeczywiście,  z „zamianą na Okęciu” – ale nie zamianą personalną: ZAMIENIONO NA OKĘCIU SAMOLOT DLA PARY PREZYDENCKIEJ; Prezydent z Małżonką miał polecieć samolotem jak-40, tym, o którym był przekonany Jarosław Kaczyński…

Skoro jednak wmówiono nam, że „leciały dwa samoloty” (a nie trzy) – to jaka koleżanka mogła się „zamienić” z Agnieszką? Oczywiście ta, która poleciała jakiem! - „dziennikarskim” jakiem: Aneta Żulińska.

Otóż Aneta Żulińska NIGDY nie zajmowała się obsługą najważniejszych osób w państwie – pana prezydenta, pana premiera, oraz osób które towarzyszyły panu prezydentowi, panu premierowi. Nie zajmowała się dlatego, że… nie była funkcjonariuszem BOR!

I nawet gdyby przyjąć, że to ktoś z dowództwa 36. splt nalegał na tę zmianę w ostatniej chwili – to. używając słów niezastąpionego w przygotowaniach do „Smoleńska” Tomasza Arabskiego – był „za krótki”, żeby taką zmianę wymusić, a z kolei szef BOR-u nie pochwalił się, że maczał paluchy w porannych przygotowaniach do wylotu: jarzyny wówczas kupował.

I na koniec najważniejsze: kto z osób podróżujących jak-iem „dziennikarskim” wymagałby opieki tak wyspecjalizowanego borowca? – bo Agnieszka miała lecieć jakiem:  KTÓRYM?

(poleciała jednak tutką, jak zawsze towarzysząc najważniejszej osobie w państwie –Panu Prezydentowi i Jego Małżonce…)

i czy ten jak-40, co wg słów pilota „jak-a dziennikarskiego” czekał w hangarze (gdzie Szczegielniak dzielił okolicznościowe fanty i niektóre „szły do samolotu” przed szóstą) – także wyleciał?

Twierdzimy (poczytajcie „pożegnalną” – oby jednak nie! – notkę Kol. @XL4.pl), że tak: ok. godz. 6.20 (dolot do Siewiernego parę minut po ósmej).

 

Wyłożę najważniejsze, już dawniej przeze mnie opisane, argumenty:

po pierwsze tutka (przepełniona do ostatniego miejsca) nie była z gumy, a Pan Prezydent z Małżonką nie lecieliby chyba sami? więc niektórych jej pasażerów „przesadzono”, zanim do niej weszli (twierdzę, że byli to niepotrzebni w czasie lotu borowcy i kilku innych „ochotników” - członków „delegacji towarzyszącej”);

po drugie „dziennikarski” 044 był po oblocie dla operacji HEAD – jeśli stanowił więc „zapas”, to tylko dla porównywalnego samolotu, a skoro miał status HEAD, to samolotem tym musiał być „prezydencki” jak-40 (który oczywiście też musiał być „oblatany” - i był!);

po trzecie 044 wylecieć mógł (z dziennikarzami) tylko wtedy, gdy stało się jasne, że Prezydent poleci tupolewem –  I TYLKO WTEDY.

 

Teraz co do tutki: w RM zał.2, czytamy: W rozkazie dziennym jednostki nie uwzględniono samolotu zapasowego dla lotu o statusie HEAD, a także nie wyznaczono załogi zapasowej– no jasne!

- jak-40 zapasowym dla tutki być, jak już powiedziano, nie mógł;

- z braku drugiego tupolewa mogła to być jedynie casa – i to dla niej nie wyznaczono załogi zapasowej – po co niby, gdy sama była „zapasem”? niestety o casie jest w RM tylko taka wzmianka, że z-ca dowódcy pułku „myślał”, że jest przygotowana (zauważmy przy okazji, że ten sprytny zapis – przekierowując nasza uwagę na rezerwową załogę „jakiegoś samolotu”, unika jak może pytania: o jaki lot, o jaką załogę, jakiego samolotu mogło by chodzić?); mamy też dziwną (bo „zamachową”) relację p. Merty o tym, że jakaś casa (a w niej generałowie) czekała na Okęciu, ale się „popsuła” – i jest to nawet prawdopodobne: błyskawiczne przemieszczenie się gen. Potasińskiego (wraz z gen. Kwiatkowskim?) z Krakowa, w sobotni ranek! na Okęcie, logicznie wskazuje na casę właśnie jako środek transportu: tak oto „zamach na generałów” znalazłby banalne wytłumaczenie (była casa, siedzieli w niej generałowie), gdyby tylko „rozjaśniono Okęcie” – niestety, „z ważnych powodów”… zaciemniono;

i co do jaków:

- „zmiana planów” (czy dlatego roztrąbiono, w końcu poufną przecież wiadomość o uprowadzeniu samolotu do Iraku - a nie, jak fałszywie podały media, o „ataku terrorystycznym na samolot”?) nastąpiła wcześniej, w piątek (poinformowano tylko, że Generałowie nie polecą „swoim”, przez wojsko planowanym, jak-iem, tylko tutką – przez co ta połowa ekipy dziennikarskiej, mająca lecieć w tutce, musiała dla nich zwolnić miejsce i stąd te zdziwienia na Okęciu); pisałem już, że wojsko nie musiało „prosić” KPRM o swoje samoloty! (w dodatku sami wysyłali swoje clarisy do ambasady w Moskwie); ponieważ „jak generalski” był, jak wiadomo z relacji p. Błasik, planowany (w piątek oficjalnie, faksem do 36. splt,  odwołany), to oczywiście musiał mieć rosyjskie i białoruskie zgody, plan lotu, załogę i status lotu (VIP): „jakoś tak się stało”, że ta dokumentacja z Okęcia (i z Moskwy!) zginęła… i tylko M. Boniecka z KPRM coś tam w prokuraturze praskiej wypaplała, zdając sobie sprawę z prawnych konsekwencji składania nieprawdziwych zeznań (KPRM otrzymała z Kancelarii Prezydenta informacje o wykorzystaniu jednego lub dwóch samolotów JAK-40);

- rozkaz dzienny jednostki musiał to nieuwzględnienie samolotu zapasowego dla lotu o statusie HEAD przewidywać, bo działo się zupełnie coś innego: przecież już o 4.48 (a więc PRZED kolejnym „popsuciem się” samolotu,: tym razem jak-a 045 – cudzysłów uzasadniony, gdyż tenże 045 poleciał parę godzin później na Siewiernyj) informowano (w odpowiedzi na jej zapytanie!) Moskwę, że nastąpiła „zmiana planów” i że samolot jak-40 o statusie VIP (044 miał status HEAD) wyleci opóźniony (dla kogo niby szykowano ten vipowski status: przecież nie dla Prezydenta czy dziennikarzy?); tak wyglądało „popsucie się” jak-a Wosztyla! (hola, Artur – polecisz tym drugim, przesiadka! – z czego wynika, że załogi nie wtajemniczano);

- „status VIP” otrzymał więc ten następny, ten który czekał w hangarze i wg pierwotnego planu miał posłużyć Prezydentowi (miał ważny od 7.04 oblot i planowany status HEAD), a wg zmienionego – owej „delegacji towarzyszącej”; skoro bowiem jak 045 (do którego najpierw wpakowano dziennikarzy) miał zgodę rosyjską na przelot (wg prokuratury praskiej), to nie było żadnej formalnej przeszkody, by z tym „papierem” poleciał jak-40 o innym numerze burtowym: tak jest - 047, jedyny, który w dn. 10 kwietnia i następnych „zaginął”… a wraz z nim „zaginęły” też jego  clarisy i zgody na lot do Rosji (tym 047 zajmowałem się od jego „smoleńskiego” początku do końca: jako jedyny został sprzedany – Rosjanom).

 

Zgodnie z tym nowym scenariuszem, w planie lotów wywieszonym pilotom „jak-a dziennikarskiego” nad ranem - „stało” (wg por. Wosztyla, co wiemy dzięki wywiadowi, jaki udzielił on Kol. @XL4.pl), że kolejny samolot wyleci parę minut po… szóstej! – ale przecież to nie tutka po szóstej wyleciała (ani też miała wylecieć)…

Tylko co ma mówić teraz pan porucznik – że planowano trzeci samolot? to mówi, że tutkę…

 

Na koniec zagadka dla wnikliwych: skoro (powie ktoś) gotowy do lotu był  jaczek 045 – który miał w dodatku oficjalne zgody i odpowiedni status) – to po co było kombinować i zamieniać go na ukryty w hangarze 047? - słowo „ukryty” prowadzi do co najmniej dwóch tropów: przed kim ukryty – przed Polakami czy Rosjanami?

No i jeszcze jego załoga (w jak-40 trzyosobowa): byłabyż to ta, co „dawała żizniennyje efiekty”?  bo tłumaczyłoby to „katastrofę o ósmej” – o której mówią wszyscy smoleńscy świadkowie i nawet…. „Raport Millera”; katastrofę jak-a 047, nie tutki!

 

Taki był końcowy efekt „zamian na Okęciu”: zamiana na Siewiernym.

propatrian
O mnie propatrian

http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka