propatrian propatrian
1428
BLOG

Jeszcze jedno podejście na Siewiernyj

propatrian propatrian Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 21

Tytuł celowo dwuznaczny: chodzi tak o dodatkowy samolot, jak i kolejne podejście do rozwiązania zagadki roli rosyjskiego Ił-a nad smoleńskim lotniskiem.

Zagadki nierozwiązanej, gdyż Rosjanie odmówili przekazania polskiej prokuraturze jakichkolwiek twardych danych o jego locie (prócz sfałszowanej w czasie i okrojonej do dwóch podejść korespondencji radiowej z „wieżą” Siewiernego). Nie tylko to starali się ukryć; znikały także z internetu klipy takie jak ten (relacja kanału 1TVRussia wyemitowana ok. godziny po katastrofie): pa nasziej informacjej za diesiat' minut do tragiedii, rossijskij wojennotransportnyj samaliot, katoryj dołżien był siest' na tomżie aerodromie, uszoł na zapasnoju płaszczadku po pagodnym usłowjam [wg naszych informacji, dziesięć minut przed tragedią rosyjski wojskowy samolot transportowy, który powinien wylądować na tym lotnisku, z powodu warunków pogodowych odleciał na lotnisko zapasowe] http://www.youtube.com/watch?v=c5wvnyFdbM4&NR=1 (40’’ mat. wideo)

Klip został usunięty, ale znalazłem dosłowne potwierdzenie tej informacji:

По информации Первого канала, за 10 минут до трагедии российский военно-транспортный самолёт, который должен был сесть на том же аэродроме, ушёл на запасную площадку - по погодным условиям. https://www.1tv.ru/news/2010/04/10/149512-v_aviakatastrofe_v_smolenskoy_oblasti_pogib_prezident_polshi_leh_kachinskiy (wpis z godz. 11.03)

Co mogło być „niebezpiecznego dla prawdy” w tej relacji? Owe „10 minut do tragedii”!

Przypomnieć trzeba (w czym utwierdzają „oczywiście” stenogramy z wieży), że wg Raportu MAK, ów zagadkowy Ił odleciał znad Siewiernego znacznie wcześniej:

Ił - podaję czasy polskie - o godz. 7.39 został odesłany na lotnisko zapasowe Wnukowo. Lądowanie we Wnukowie wykonano o 8.31 (Raport MAK, wersja polska, s. 128)

Podczas wykonywania dwóch podejść do lądowania rosyjskiego samolotu Ił-76 numer boczny 78817 (w okresie 7.20 – 7. 39) [Raport MAK, wersja rosyjska, s. 17];

źródła rosyjskie obliczają więc czas lotu Siewiernyj-Wnukowo na 52 min. – i to dość konsekwentnie, gdyż w „stenogramach z wieży mamy informację o jego wylocie o godz. 6.33, zatem lot Wnukowo-Siewiernyj trwałby – gdyby dotarł, jak się utrzymuje na 7.20 – 47 min. (bęcwał z gie-wu – jako że info o tej 6.33 pojawia się w stenogramach o 6.46 – napisał:  Ił-76 wystartował z moskiewskiego lotniska Wnukowo o godz. 6.46. http://wyborcza.pl/1,76842,13686105,Il_76.html?disableRedirects=true).

Jasne jest, że ta sfałszowana „7.39” ma się nijak do info o tragedii po dziesięciu minutach, więc może było tych minut więcej? Było.  ...Piętnaście:

В 9 тумана не было вообще нигде. К 10 - был лёгкий туман. Меньше чем за час до №1 другой польский борт сел без проблем. Туман появился позже, поэтому ИЛ ФСО за 15 минут до самолёта К. сесть уже не смог.  [o siódmej w ogóle nie było mgły. Przed ósmą –zamgliło się. Mniej niż godzinę przed Nr. 1 inny polski samolot wylądował bez problemów. [masywna] Mgła pojawiła się potem, dlatego Ił FSO na piętnaście minut przed przylotem K.(Kaczyńskiego) nie mógł już wylądować.]  http://www.forum.smolensk.ws/viewtopic.php?f=2&t=48375&start=1460

Mamy więc potwierdzenie „cudów czasowych” (do „katastrofy” nie doszło przecież przed ósmą!), ale też inną sensację: jak-40 lądował na niecałą godzinę przed tutką!

Nic to, że przeciez pisałem o późniejszym lądowania jak-a (o ok.7.30 - w cyklu (http://noweczasy.salon24.pl/716951,przylot-dziennikarzy-archiwum) swoich ostatnich notek – zajmijmy się dziś tylko tym „zaciemnionym” Ił-em:

bo dochodzi do czasu jego pojawiania się nad Siewiernym jeszcze sprawa ilości tych pojawień.

Wszelkie źródła rosyjskie (a w ślad za nimi i polskie: Samolot pojawił się, ale z trudem było go widać przez chmury i mgłę. Świadkowie mówią, że trzykrotnie okrążył lotnisko, a jego silniki ciężko jęczały. Dopiero za czwartym razem piloci zdecydowali się na lądowanie. http://wyborcza.pl/1,76842,7755329,Uratowac_sie_nie_mogli.html ) informowały najpierw, że „były cztery podejścia (tutki) – dopiero po paru godzinach te infa prostowano, ALE tylko w odniesieniu do polskiego samolotu:

По словам президента президент консультативно-аналитического агентства "Безопасность полетов" Валерий Шелковников, самолет с польской делегацией на борту выполнял заход на посадку (распространенные ранее данные о том, что это была четвертая попытка захода на посадку, не подтвердились: четыре захода совершилдругой самолет, летевший из Москвы)

(wg szefa KAA „Bezpieczne przeloty” Walerego Szełkownikowa, samolot z polska delegacją podchodził do lądowania (rozpowszechniane wcześniej informacje, iż były cztery takie próby nie potwierdziły się: cztery próby wykonywał inny samolot, lecący z Moskwyhttps://regnum.ru/news/1272337.html  (wpis z godz. 13.03)

- zatem (póki nie wyczyszczono wersji świadków) po przyziemieniu dziennikarskiego jak-a nad Siewiernym „coś” cztery razy nadlatywało! W Polsce pierwszy w tym szpasie połapał się „Fakt” (11. kwietnia), dzieląc „to, co się da” na dwa (dwa razy Ił, dwa razy tutka):

Po ok. godzinnym locie, mimo złej pogody i słabej widoczności, piloci podjęli jednak pierwszą próbę lądowania. Niestety, gęsta mgła nad lotniskiem uniemożliwiła bezpieczne posadzenie maszyny na pasie. Załoga rządowej „tutki” próbowała lądować  ponownie.   http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/ostatnia-godzina-lotu-polskiego-tupolewa/8nbwe2r; to była jednak tylko przygrywka, bo dwa dni później strzelono z grubszej rury: TVN24 dotarła do pierwszych, nieoficjalnych informacji ze śledztwa mającego wyjaśnić przyczynę katastrofy prezydenckiego samolotu TU-154. Według tych informacji śledczy odczytali z czarnych skrzynek zapisy rozmów pilotów z wieżą kontrolną. Wynika z nich, że piloci podjęli dwie próby lądowaniahttp://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/czarne-skrzynki-byly-dwie-proby-ladowania,211610.html 

- czego ślady znalazły się nawet w bezpośrednich relacjach „naszych reporterów” z miejsca „katastrofy”: Samolot rozpoczął podchodzenie do lądowania, ale nie dali mu pozwolenia, więc podleciał do góry, a potem - wydaje mi się podleciał drugi raz i było tylko słychać takie "bum! - relacjonuje pan Wołodia Pocholski.  http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/podlecial-dwa-razy-do-gory-a-potem-bum,211613.html

To „bum!” zdecydowanie nie wygląda na katastrofę tupolewa… i o tym pisali Kol. Blogerzy:

: Wiśniewski twierdzi, że był na miejscu zaraz po uderzeniu samolotu w ziemię a z porównania jego filmu z filmem 1:24 wynika, że dotarł tam około 10 minut później. Trasa jaką mieli przebyć obaj pierwsi świadkowie nie tłumaczyła aż takiego opóźnienia.Otóż wg dowódcy Jak'a syrena lotniskowa zawyła wkrótce po tym jak usłyszał huk i dźwięk silników (w międzyczasie zdążył dowiedzieć się od człowieka wybiegającego z wieży kontrolnej, ze Tupolew odleciał (!).Dotychczasowe ustalenia są takie, że moment katastrofy to 10:41 a moment uruchomienia syreny lotniskowej to 10:56.Jeżeli przyjmiemy, że Wiśniewski i Wosztyl słyszeli ten sam huk (Wiśniewski mówi jeszcze o dwóch błyskach), to samolot jaki słyszał Wosztyl był tym, który widział Wiśniewski ale to nie był prezydencki Tupolew http://aqqa.salon24.pl/185017,wosztyl-vs-wisniewski-konfrontacja-zeznan

: 08:31:05,9 AA: Podchodzi do lądowania.(...)  08:33:29,7 AA: 200 metrów.  08:33:40,1 K: PLF 1-0-1, wysokość 500?  08:33:45,4 1P: Podchodzimy do 500 metrów.(...)  08:34:54,3 1P: Zajęliśmy 500 metrów. (...) W TVN24, na początku czerwca 2010 roku, ten fragment został następująco skomentowany przez (jednego z  pilotów latających na Tupolewach, pełniącego niejednokrotnie rolę dowódcy rejsów z wysokimi urzędnikami państwowymi)   majora Grzegorza Pietruczuka: Informacja o 200 metrach odnosi się być może do innego samolotu, bo Tu-154 jest w tej chwili powyżej 500 metrów.  http://10iv2010.blogspot.com/2016/05/tajemnice-siewiernego-dwa-jaki.html

O tym "bum" - choć raczej o drobniejszym kalibrze - opowiadali też świadkowie naoczni: tak jakby paliwo zrzucał:

12.18.  - Widać z daleka szczątki samolotu. Świadkowie mówią, że samolot krążył wokół lotniska. Nie wiadomo, czy nie mógł wylądować. Niektórzy mówią że gubił paliwo - relacjonuje w TOK FM Marcin Wojciechowski z "Gazety Wyborczej".  http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,7752573,Katastrofa_smolenska__10_kwietnia_2010_roku__Minuta.html

; operator tv Jurij Kołtowicz przywołuje w filmie „Na własne oczy” opowieść pracownika komisu (a raczej dozorcy): On mówi, że nic, siedziałem… leciało coś nade mną – potem zaczęło padać… ja przestraszyłem się…

„Trzeci samolot do smoleńska” to jeden z moich głównych tagów – ale w opowiedzianej tu historii nie chodzi o jak-a n/b 047 – bo nie chodzi o polski samolot: tym trzecim  byłby przecież odnotowany (przez nieuwagę „czyścicieli”?) „bort ze zrzutem” (o stenogramowej godz. 8.28); istotą notki jest „harmonogram przylotów” na Siewiernyj. Otóż w świetle podanych na początku informacji rosyjskich z pierwszych godzin dnia Tragedii, polska tutka miała podchodzić 10 (15) minut po odlocie Ił-a.

I  jest to możliwe – tutka mogła (wylatując po 7.20) pojawić się przed 8.30 (patrz: http://noweczasy.salon24.pl/667155,lot-nad-kukulczym-gniazdem-danych-oficjalnych-epwa-rudka-askil) – za to „bort” załatwia aż dwie sprawy: wpasowuje się w obraz czterech, potwierdzanych przez licznych rosyjskich świadków, podejść do lądowania, a jednocześnie (skoro „wybrosku okoncził”)  odpowiada temu „bum” (oraz „trzaskom i hukom” słyszanym przez załogę jak-a dziennikarskiego i widzianemu przez miejscowych deszczowi z nieba); w dodatku poprzedza przelot tutki (CVR: zniża; czyżby też do Katynia leciał?), bo ślad jego podejścia  odnosi się być może do innego samolotu, bo Tu-154 NIE PODCHODZI DO  LĄDOWANIA (po informacji z jak-a: Arek, teraz widać dwieście -która to spowodowała także serię rozmów z telefonu satelitarmego) NA SIEWIERNYJ, tylko przelatuje  (może także od zachodu, skoro „bort” meldował „zniżanie na  wschód” - choć niekoniecznie) wysoko nad lotniskiem: odlatuje na zapasowe. "Sklejenie" dwóch lotów (także w stenogramach! - bo w locie z Tuskiem to Protasiuk, drugi wówczas pilot, prowadził korespondencję z wieżą!) ma też walor maskujący... choć nieopatrznie zdemaskowany przez ocziewidca:oto Marek Pyza w swoim artykule "Awaria za awarią (...) Ujawniamy nowe fakty dotyczące katastrofy smoleńskiej" („W Sieci” 2/2012, s. 18-19), cytuje zadziwiający jak na oficjalną wersję wydarzeń fragment zeznania ruskiego milicjanta "O godz. 10.30 (8:30 czasu polskiego) na lotnisku Siewiernyj próbował wylądować samolot transportowy (z powodu mgły dokładnie nie widziałem modelu i koloru), niniejszy samolot po próbie lądowania zaczął unosić się i skrył się w nieznanym kierunku. Mniej więcej w tym samym czasie słyszałem dźwięk silników samolotu w bezpośredniej bliskości od pasa startowego, następnie było słychać dźwięk silników samolotu oddalającego się od pasa startowego. Samolotu nie widziałem. Więcej nie słyszałem dźwięków samolotu zbliżającego się i oddalającego.” (za: http://www.bibula.com/?p=64764).

 

„Harmonogram przylotów” wyglądałby więc następująco:

ok. 7.30 – lądowanie jak-a z dziennikarzami* (W międzyczasie nad lotniskiem pojawił się rosyjski Ił-76? Tak, jakieś 15 min po nas.** http://wyborcza.pl/1,76842,7913721,Tupolew_wcale_nie_ladowal.html)

ok. 7.45 – pierwsza próba Ił-a (wg obliczenia Wosztyla)

ok. 8.00 – drugi przelot Ił-a

o 8.28 – zrzut (z „naszego” Ił-a? bardzo możliwe: to wszak samolot transportowy, o otwieranej w locie tylnej burcie; myślę jednak, że – ze względu na konieczne malowanie, mające przypominać białoczerwone barwy, gdyby zakładać taki scenariusz – że to kolejny Ił: trzy takie już wczesnym  rankiem wylądowały na Siewiernym***),

ok. 8.30 przelot tutki nad lotniskiem i odejście w nieznane.

 

W tym tłoku nad Siewiernym opisywany w mojej hipotezie jak-047 mógł nie zwrócić uwagi rosyjskich świadków tym bardziej, że nie miał przecież tak potężnie głośnych silników – ale to już zupełnie inna historia…

A historia Iła? W „stenogramach z wieży” mówi się o celowości jego pobytu: tam będą maszyny[tj. samochody] prezydenckie; potem (bo maszyny, okazało się, „zostały po Tusku), że „obsługa” (Gdy nasza maszyna odkołowała, z chmur wynurzył się Ił-76 z oddziałem Federalnej Służby Ochrony, który miał obsługiwać ceremonię w Katyniu– opowiada Jan Mróz.  http://www.press.pl/tresc/20963,dziennikarze-ladowali-w-smolensku-godzine-przed-prezydentem - wpis z 10 kwietnia); w końcu stanęło na tym, iż przyleciał te maszyny zabrać po zakończeniu uroczystości: akurat rankiem? Chodzi mi po głowie jeszcze jeden powód: że owszem, maszyny zabrać, ale przywieźć… gen. Morozowa (ze świtą), szefa sztabu FR, na którego przyjazd szykował się (wg opowieści małżonki) gen. Gągor; nie dziwiłaby wówczas odmowa Rosjan podania szczegółów tego lotu – w końcu loty Szefa to jeden z top  secret, takich danych się nie upublicznia;  odleciał zresztą na Wnukowo, a więc tam, gdzie spodziewano się i tutki****; i być może do spotkania by doszło, gdyby „prezydencki jak” nie okazał się „samolotem technicznym” (co Pani ojciec robił w tym samolocie?): trzeba było zamachowcom brnąć dalej…

 

Jeśli więc przyjąć, że to „bort” był częścią spisku – mielibyśmy i H3S i H2M: zejście się obu najważniejszych „hipotez blogerskich”. Obu – niestety – niemożliwych do udowodnienia, ale możliwych do twardego postawienia, choć tylko wtedy, gdy „spłyną” dane z Okęcia: to wszystko by wyjaśniło.

 

 

 

* por.: http://noweczasy.salon24.pl/716951,przylot-dziennikarzy-archiwum – ale też analizę blogera @LogicOnly:  jest TECHNICZNIE NIEWYKONALNE by JAK-40 po wylocie z W-wy po 5:30 (a więc miałem rację z co najmniej 30-minutowym opóźnieniem!) przyleciał do Smoleńska "krótko po 7". Nie da się..... Nawet Tu-154 (który ma maks. szybkość 950 km/h) leciał 1:15, przy średniej szybkości lotu ok. 750 km/h (dane podane przez gen. Czabana). Jak-40 rozwija maks. prędkość 510 km/h, a średnio leci niewiele ponad 400 km/h. Sam więc lot (800 km) NIE MÓGŁ trwać krócej niż ok. 2 godziny, a jak się doliczy lądowanie i kołowanie to na bank ze 2:10. Wylatując o 5:30 po prostu nie mógł zacząć wypuszczać pasażerów przed godz. 7:40, w najlepszym przypadkuhttp://logiconly.salon24.pl/178136,il-76-zeznania-swiadkow,2#comment_2542020

** wszystkim, którzy dają wiarę opowieściom dowódcy jak-a załączam pod rozwagę jeszcze inne, niż czas lądowania, jego publiczne wynurzenia:

1)  Tupolew wystartował z 27-minutowym opóźnieniem. Gdyby wylądował pół godziny wcześniej, miałby lepsze -warunki?   - Nie, bo już jak my lądowaliśmy, było minimum. A potem warunki się szybko pogarszały. http://wyborcza.pl/1,76842,7913721,Tupolew_wcale_nie_ladowal.html#ixzz4Tgoj5HIJ

Po wylądowaniu te warunki jakiś czas jeszcze się utrzymywały. Ił-76 dwa razy podchodził po nas w podobnych warunkach. One zaczęły się pogarszać jakieś 40 min. po naszym lądowaniu. http://wpolityce.pl/smolensk/316450-trzy-pytania-do-por-artura-wosztyla-widac-bylo-ze-wizyta-10-kwietnia-byla-traktowana-w-zupelnie-inny-gorszy-sposob?strona=1

2) W pewnym momencie słyszeliśmy, że kontroler z wieży wektoruje ich i dostają zgodę na podejście do lądowania. Wtedy opuściliśmy samolot i zaczęliśmy nasłuchiwać nadlatujący samolot. http://rebelya.pl/post/2798/zeznania-por-wosztyla-mowi-do-nich-zeby-nie-sch?print=1

Jak się pan dowiedział, że Tu-154 nie wylądował? To było słychać. Siedziałem w jaku jakieś 700-800 m od miejsca katastrofyhttp://wyborcza.pl/1,76842,7913721,Tupolew_wcale_nie_ladowal.html

 

*** por.: http://noweczasy.salon24.pl/513807,alfabet-tajemnic-smolenskich-i

**** Dyplomaci, którzy byli w Smoleńsku 10 kwietnia i przygotowywali wizytę Lecha Kaczyńskiego twierdzą, że plan awaryjny został ustalony już kilkanaście minut przed katastrofą. Tu-154M miał odlecieć do Moskwy, tam miał uzupełnić paliwo i czekać na poprawę pogody. Transport samochodowy nie był brany pod uwagę, bo to spowodowałoby wielogodzinne opóźnienia. (za:http://www.se.pl/wiadomosci/swiat/smolensk-tupolew-mial-poleciec-do-moskwy-i-wrocic-wszystko-bylo-ustalone-kilkanascie-minut-przed-kat_169217.html) - dziękuję za komentarz z tym linkiem Kol. @XL4.PL, szczegółowa, źródłowa relacja tu:http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,9009742,Tu_154_mial_przeczekac_mgle__I_wrocic_na_lotnisko.html

- ważny cytat: O przeczekaniu mgły na lotnisku zapasowym nic się nie mówi w odczytanych stenogramach z czarnych skrzynek tupolewa.-no właśnie...

propatrian
O mnie propatrian

http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka