propatrian propatrian
842
BLOG

PORANEK NA PŁYCIE LOTNISKA SIEWIERNYJ

propatrian propatrian Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Notka nosi charakter dokumentacyjny, tym ważniejszy, że prostuje wypaczony przez międzypaństwowe raporty mak-milera (do których z różnych względów dostosowali się niektórzy polscy świadkowie wydarzeń) obraz ostatniej, kluczowej godziny Tragedii Smoleńskiej - który omawiałem tu: http://noweczasy.salon24.pl/647024,konsekwencje-udokumentowania-czasu-ladowania-jak-a-dziennikarskiego

 

Wiemy na pewno, że początek akcji „wyjeżdżamy na lotnisko” to - najwcześniej - godz. 7.15 (sms „startujemy” od Kazany do Bahra – dokładnie o tej porze uruchomione zostały silniki w tupolewie). W oddalonym o 6 km od lotniska hotelu Cjentralnyj ambasador niespiesznie wydał polecenie wyjazdu grupie podległych mu pracowników, którzy (zabrawszy litościwie pracownika KPRP Wierzchowskiego) utworzyli pierwszy wyjazdowy rzut, przybywając na lotnisko ok. godz. 7.40 (tak też opowiadał Wierzchowski: że przybył „co najmniej godzinę przed katastrofą”).  Sam ambasador przybył nieco później: o 7.50 („na 40 min.” przed planowanym – na 8.30 – przylotem Delegacji). Ale nie tylko on – wraz z nim (ale innym samochodem) pojawił się też attaché wojskowy Grzegorz Wiśniewski: Było to około pół godziny przed planowanym przylotem, tuż po przybyciu delegacji polskiej ambasady na płytę lotniska Siewiernyj. (http://www.bibula.com/?p=35500). Co zdarzyło się o ósmej (pół godziny przed planowanym przylotem) ?

Rankiem 10 kwietnia, przed lądowaniem polskiego tupolewa na Siewiernym, pracownicy Ambasady RP w Moskwie otrzymali informację, że ze względu na niekorzystne warunki pogodowe samolot zostanie skierowany na lotnisko zapasowe. Informację taką przekazał polskim prokuratorom attaché obrony ambasady gen. Grzegorz Wiśniewski. Wiśniewski, który oczekiwał w Smoleńsku na prezydencką delegację, nawet nie wysiadł z busa, którym przyjechał. Był przekonany o przekierowaniu maszyny. Mówił mu o tym Grzegorz Cyganowski, drugi sekretarz ambasady RP w Moskwie. Było to około pół godziny przed planowanym przylotem, tuż po przybyciu delegacji polskiej ambasady na płytę lotniska Siewiernyj.

Ale Wiśniewski z busa jednak wysiadł – postanowił bowiem o fakcie przekierowania tutki poinformować stojących przy polskim samolocie pilotów: Po opuszczeniu przez dziennikarzy pokładu statku, załogę Jaka-40 odwiedził generał Grzegorz Wiśniewski oraz jego zastępca pułkownik Czarnota. (http://xl4.pl.salon24.pl/702367,zaskakujaca-niepublikowana-wczesniej-relacja-porucznika-wosztyla). Co robiła załoga na płycie? Czekała na kolejne podejście Ił-a: Powiedziałem: „Chodźcie, może jeszcze raz podejdzie. I podszedł”. (http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/dostalismy-zgode-na-50-metrow-tu-154-i-il-tez,508034.html).

Tu dochodzimy do najbardziej kłopotliwego momentu relacji z płyty lotniska, bo drugi pilot jak-a zeznał: Po wylądowaniu część z nas stanęła przy pasie lotniska i czekała na tupolewa (http://www.fakt.pl/wydarzenia/polityka/kwa-co-teraz-ze-mna-bedzie/g3rfpll) – czekała na tupolewa! O czym to świadczy? Że piloci jak-a nie mieli żadnej komunikacji z tutką do tej pory, a będąc świadomi czasu jej lotu (1.10’) i planowanej godziny wylotu z Okęcia (7.00) właśnie się tej tutki po ósmej spodziewali; ale też i o tym, że albo nie mieli potrzeby poinformować załogę tutki o nadzwyczaj trudnych warunkach pogodowych… bo wiedzieli, że z tą mgłą nie jest aż tak źle (tylko uważajcie, cholernie uważajcie), albo że  informacje te załoga już dostała: skąd? „Raport Millera” zarzeka się, że w meldunku z 7.50, rutynowo złożonym z jak-a zaraz po wylądowaniu, o WA nie było mowy!

Co było dalej? Wrócili do samolotu:

Na lądowanie tupolewa czekaliśmy w jaku, bo musieliśmy dotankować samolot. http://wyborcza.pl/1,76842,7913721,Tupolew_wcale_nie_ladowal.html

„siedział pan w kabinie pilotów z kim?  Od pewnego momentu już tylko sam. Artur i Rafał Kowaleczko(drugi pilot – red.) byli na początku, później siedzieli w saloniku. Ja w kabinie nasłuchiwałem przez radio, co się dzieje.” (http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/dostalismy-zgode-na-50-metrow-tu-154-i-il-tez,508034.html).

Czekali więc spokojnie na wieści z obcego lotniska… a przecież początkowo (po pierwszym podejściu Ił-a): Ta cała sytuacja z iłem zaniepokoiła nas, bo pomyśleliśmy tak: to jest samolot z tego lotniska, swojacy. A mimo to nie wylądowali. Co będzie z tupolewem? (za:http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/dostalismy-zgode-na-50-metrow-tu-154-i-il-tez,508034.html) były powody do obaw - planowane odejście tutki zmieniło obraz sytuacji.

Resztę tej historii opowiedział nam MAK – do którego dołączył nie tylko polski raport rządowy, ale i załoga jak-a (że lądowała o 7.15 – i zaraz wyszła oczekiwać przylotu tutki? – tyle już o tym kłamstwie podałem informacji, że nie będę się powtarzać).

Przebieg wydarzeń wyglądał więc (w przybliżeniu do pięciu minut)  tak:

7.30 - przybycie jak-a z dziennikarzami ("take-on" mógł nastąpić 10 min wcześniej!)

7.40 - przyjazd grupy dyplomatów (z Wierzchowskim)

7.45 - pierwszy przelot Ił-a

7.50 - przyjazd amb.Bahra i att.Wiśniewskiego

8.00 - wyjazd dziennikarzy

8.00 – drugi przelot Ił-a

8.10 – rozmowa Wiśniewski (Czarnota) – załoga jak-a i ich powrót do busa (jak-a).

O godz. 8.10 wszyscy znajdują się w zamkniętych przestrzeniach (dodatkowo Bahr grzeje się w samochodzie, Cyganowski i inni – w namiocie), a załoga jak-a wyłącza magnetofon pokładowy.

Tak to jedyne polskie źródło wiedzy o wydarzeniach nad lotniskiem przestaje być przydatne; mówi się nam, że wyłączenie nastąpiło „z oszczędności akumulatora” – logiczne, skoro tutka odchodziła na zapasowe…

Niemniej jednak opublikowanie PEŁNEGO ZAPISU z tego źródła jakoś nadal przysparza „trudnośći” (IES otrzymał „do odczytania”… kopię z kopii! – i to tylko 30. minutową: fi donc!).

Póki ta „tajemnica” obowiązuje – obowiązuje powyższy harmonogram; i tak się z niego nie dowiemy, jaki to niby samolot (wg Klicha) odsyłano znad Siewiernego, jaki to (wg niektórych telewidzów) „rozbił się za murem lotniska” (o czym raportowali rosyjscy świadkowie i internauci) ALE Z ZAPISU JAK-A DOWIEDZIEĆ SIĘ MOGLIBYŚMY, CZY I CO MÓWIONO O TYM PRZEZ  RADIO!

Z ORYGINAŁU ZAPISU.

MOGLIBYŚMY.

 

P.S.

Zastanawia „potrzeba” odseparowania przez MAK wydarzeń na Siewiernym: w świetle dotychczasowych analiz śmiało można powiedzieć, że chodziło o ukrycie roli, jaką miały do  wykonania rosyjskie samoloty – Ił i ten „bort” co „zrzucał”. A przecież w momencie lądowania Głowy Państwa niebo nad lotniskiem powinno być „czyste”! Było jednak zamglone i nie tylko dosłownie, bo mgła się nadal utrzymuje: w Warszawie.

 

Jasne, że TERAZ są ważniejsze rzeczy niż jakiś „drut”: a to turniej w kopaną, a to szczyt NATO, ŚDM, Olimpiada… ale po wakacjach? Może przez te 2 miesiące uda się nakłonić jakąś biegłą maszynistkę, żeby spisała ten drut?

To wpadnę tu wtedy zobaczyć, jak te kardynalia „się realizują”:

Państwo musi opierać się na wspólnocie, a wspólnota musi opierać się na prawdzie: Smoleńsk musi być wyjaśniony! (Jarosław Kaczyński)

jesteśmy to winni tym, którzy zginęli (Andrzej Duda)

 

Bo jeśli chodzi o mnie – ja się staram być Im winny: czynnie. I nie sam. Oprzecie się Państwo?

propatrian
O mnie propatrian

http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka