propatrian propatrian
641
BLOG

Co sfilmował Wiśniewski?

propatrian propatrian Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

W poprzedniej notce obiecałem zająć się rzeczywistą historią telewizyjnego montażysty, bo nie wszyscy mogą być przekonani o prawdziwości głównego (choć sprytnie ukrytego i  zamilczanego) ustalenia KBWL LP: katastrofa zdarzyła się ok. trzech godzin po wschodzie słońca – czyli o ósmej.

Ponieważ „jak wszystkim wiadomo” nasz ochotnik, filmowiec-amator „zobaczył z okna” jak ja pierdolę, to nasz samolot przechylony na lewe skrzydło upadł na polankę samosiejek o 8.41 (tak w innym miejscu ustalił „na zawsze” tenże „Raport” niejakiego Millera – schizofrenia godna doradzania Ukrainie) – to najpierw trzeba wyjaśnić co może być w jego relacjach prawdą.

Wiśniewski chętnie i dużo opowiada o „zdarzeniu” i tylko trzeba – przy pomocy innych świadków – oddzielić od siebie dwie relacje: tę „na żywo” od tej „post factum”. Zatem:

 

1. O której pobiegł filmować?

Mamy relację świadka prima sort! Wracaliśmy z centrum miasta. Gdy zobaczyłem sznur samochodów, przyśpieszyłem. „Jeśli są takie korki i coś się stało, lepiej wcześniej wyjechać do Katynia. A najlepiej od razu.  Zwróciły naszą uwagę pędzące na sygnale wozy ratunkowe, a wcześniej dał się słyszeć odgłos samolotu. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, że wozy ratunkowe zmierzają w stronę lotniska. Ta droga nie prowadziła na lotnisko tylko do naszego hotelu. (ok. ósmej spotkał przed hotelem Wiśniewskiego) Czekał na ekipy, które przyjadą ze zdjęć, by zmontować ich materiał. Miał dużo czasu, wyszedł więc ze swoją prywatną, małą kamerą przed hotel, by sfilmować przylot prezydenta. Pobiegł. Nie był pewny, że to ten samolot. Cały czas miał włączoną kamerę. [cytaty za: http://noweczasy.salon24.pl/658027,siewiernyj-nici-z-transmisji-na-zywo] Uwaga: Wiśniewski lekko tę relację koryguje: trzeba było przygotować, żeby koleżeństwo wyjechało do Katynia; akurat pomogłem koleżeństwu się spakować (bo tam tego sprzętu do Katynia sporo trzeba było jednak zabrać).

 

2. Co sfilmował?

Jakiś mały samolot; jakieś dogaszanie (pędzące na sygnale wozy ratunkowe drogą koło naszego hotelu musiały go przecież wyprzedzić, zanim doszedł Kraśko i zanim nasz zuch pobiegł), ale (Sikorski) nie było pożaru – więc przecież nie naszej tutki!; czarną (pomarańczową) skrzynkę (co to ją „znaleziono” dopiero po paru dobrych godzinach – zupełnie jak „ciała”); ten „ogon”, ten „statecznik” no i te „koła do góry nogami z zabłoconymi oponami” – ten teatrzyk ruski.

 

3. Czego nie mógł sfilmować?

- tego zakazanego kadłuba (co go potem szybko wywrotką zasypano - ale jest kilka ładnych zdjątek, umknęły uwadze)

- tych szczątków (bo ich jeszcze tam nie było:Nie było żadnych śladów, żadnych mebli, foteli, ubrań, ani szczątków ludzkich.):

pewno były gdzieś dalej. Może po prostu nie zdążyłem jeszcze tam dojść.

Pewno były, skoro doszło do katastrofy tego  małego samolotu. Myślałem, że to jakiś pusty samolot: piloci, obsługa i tak dalej (…) ale chyba raczej nie było tam siedemdziesięciu dziewięć osób.

- a jeszcze syrena się nie nagrała, bo jak: na pierwszą się spóźnił (jego film to nie dużo przecież wcześniejszy 1.24:samalot gorejet), na tę drugą nie zdążył poczekać, bo go wynieśli pod pachy.

 

4. Co się stało z kamerą?

Kamieru atdaj! (Przybiegli rosyjscy funkcjonariusze, wyprowadzili mnie stamtąd i zarekwirowali kamerę) – zabrali… ale zwrócili: pułkownikowi w gaziku po godzinie pokazał, że nic tam nie ma – pułkownik federalny od biezopasnosti od razu uwierzył – jakby nie, skoro sam nadzorował wyczyszczenie (jak myślicie: przez te dwie godziny „leżenia na parapecie” – jakim cudem nie nagrał się ani „jak dziennikarski”, ani, dwukrotnie, ił, ani „bort” ze zrzutem”, ani… ten nasz, trzeci?) tej kasety w kamerze (godzina to aż za wiele na taki „przegląd”); zatem wyczyścili – co przede wszystkim? czas nagrania (musiał „dorabiać później, „Komisja Millera” poprosiła, co by się móc „oprzeć na dowodzie”).

 

5. Co nam o tych zawiłościach „polityki smoleńskiej” jeszcze sam mówi?

Byliśmy tam w… Boże Na… ee.. w Wielkanoc. Obsługiwaliśmy też wizytę premierów. Już wtedy byliśmy zakwaterowani w hotelu Novyj. … Padło tez pytanie, dlaczego akurat ustawiłem kamerę w tym kierunku? Bo dwa dni wcześniej przyleciały samoloty premierskie przez to okno, które też miałem filmować.

Ja mam akurat rodowód wojskowy i trochę się w tym orientuję

- a więc tydzień na nieludzkiej ziemi… za to z rodowodem. Więc nie dziwi deklaracja: Nie mam nic na sumieniu, więc nie mam powodów, aby się czegokolwiek obawiać. – jeśli wykonywał tylko rozkazy, to i sumienie czyste, więc czego mógłby się obawiać? Wówczas?

 

A odpowiedź na tytułowe pytanie może być tylko jedna:

stan po katastrofie „trzeciego samolotu do Smoleńska”; jak-a (i elementy maskirowki - wystarczyło Rosjanom czasu, by poddać jego film "obróbce skrawaniem" i oddać po dziewiątej).

propatrian
O mnie propatrian

http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka