propatrian propatrian
712
BLOG

Jak Paszkowskiego

propatrian propatrian Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Od dawna P.T. Blogerów intryguje pierwsza oficjalna wypowiedź przedstawiciela rządu RP w obliczu Tragedii; przypomnę tylko, że dotyczyła „oczywiście” katastrofy samolotu z Prezydentem na pokładzie.

Co powiedział rzecznik MSZ, Paszkowski? Oto ta wypowiedź, „na żywo” z ekranu telewizora, ok. godz.9.20:

Samolot z prezydentem na pokładzie wyleciał z Warszawy o 6:50, rozbił się niedaleko lotniska wojskowego w Smoleńsku(…)

Na lotnisku w Smoleńsku doszło do katastrofy samolotu rządowego JAK40. Na pokładzie jest prezydent Polski Lech Kaczyński. Samolot wyleciał z Okęcia o godz. 6.50.

(portal Onet: Przed godziną 9.30 informację potwierdził rzecznik MSZ).

 

Czym dysponował Paszkowski, udzielając tak zastanawiająco sprzecznych informacji?

Po pierwsze – mogłaby dziwić obecność akurat Paszkowskiego na posterunku; przypomnę, iż o wiele ważniejsze persony „miały wolne”:

premier w domowych pieleszach właśnie się obudził (brał prysznic gdy telefon z tragiczna wieścią odebrała Małżonka) – to samo szef jego kancelarii; marszałek sejmu bawił na daczy (choć – jak zapewniało jego biuro sejmowe – był w Gdańsku); przyszła premier (ale ważna dla losu Tragedii – to ona przyklepała rezygnację Polski z zagranicznej pomocy w śledztwie na rzecz rosyjskiej, cywilnej „agencji od katastrof”) spędzała swoją „pierwszą noc” w nowym mieszkaniu (także w Gdańsku); minister „obrony narodowej” wybierał się do krakowskiego szpitala, do chorej mamy (matka widziała mnie po raz ostatni w piątek. W poniedziałek miała operację, po której straciła wzrok *- Mama ministra zmarła pod koniec listopada 2010); szef BOR robił zakupy „na bazarku” – ale:

czuwał cały MSZ(http://noweczasy.salon24.pl/576385,jaki-byl-los-delegacji-narodowej-11-msz) ! Wprawdzie „przy świecach” („padły telefony-faksy i komputery), lecz w jakiej obsadzie! był sam minister, był… ambasador na Białorusi (gdzie zaplanowano dwa zapasowe lądowiska – Witebsk i Mińsk – dla Delegacji) to i musiał być rzecznik, prawda?

chyba jednak nie do końca prawda („tyż prawda”?) – bo coś w tych relacjach msz-owców szwankuje, jak np. powzięcie strasznej wiadomości przez premiera już o godz. 9-tej (http://noweczasy.salon24.pl/538326,gdansk-godz-9-oni-wszyscy-nie-zyja), gdy tymczasem rzecznik: Trwa akcja ratunkowa. Stan prezydenta i jego małżonki jest nieznany.

Po drugie – skoro już był „w pracy” – musiał mieć przed sobą dokumenty przez MSZ wytworzone: jakie dokumenty? Przede wszystkim „książeczkę MSZ” – ten znany i z prasy i z blogów „program wizyty” (gdzie śladu nie ma po jak-u z 6.50!) oraz ostateczną listę pasażerów (tupolewa):  9 kwietnia  III sekretarz Protokołu Dyplomatycznego MSZ Michał Bolewski wysyła e-mailem do Zespołu Obsługi Organizacyjnej w Kancelarii Prezydenta RP program udziału prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego w uroczystościach 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, zaaprobowany przez dyrektora Protokołu Dyplomatyczne­go MSZ Mariusza Kazanę, oraz program wraz poprawioną listę miejsc w samolocie Tu-154M. – patrz mój „Alfabet… - L”)!

Co więc mogło spowodować tę aberrację Paszkowskiego (przyjaciela ministra)?

Jedyna odpowiedź (w świetle tego prawie dwugodzinnego „ustalania” liczby ofiar) brzmi: POSIADAŁ ON WIEDZĘ, KTÓRA OKAZAŁA SIĘ „NIESŁUSZNA”.

O ile „niesłuszna” okazała się wiedza o dodatkowym jaku – i tu nie ma nic nowego (wszyscy „od razu wiedzieli” – choć por. np.: http://noweczasy.salon24.pl/580469,trzeci-samolot-co-mowic-ludziom-zeby-wyszlo-na-nasze,2) – to już „godz. 6.50” budzi prawdziwe zdumienie: jak on to wykoncypował, w dodatku przemawiając „do wsiech” przed telewizorami?

Ano właśnie – z „książeczki”! stoi tam jak byk: czas przelotu(jak-a; uczestniczą osoby wg oddzielnej listy) około 1 godz. 50 min. Wziął – odjął (rzecz jasna od 8.41”, bo ta ruska ściema była konieczna dla zcyzelowania „zapisów z – różnych, różnistych – magnetofonów i skrzynek”; „społeczeństwo” musiało poczekać na zakończenie pierwszej fazy ogłupiania) – i mu wyszło (każdemu by wyszło, co nie?)!

Za tę błyskotliwość Paszkowski awansował: na szef gabinetu politycznego ministra (odszedł po ponad trzech latach, w 2014 i „ślad po nim zaginął”).

 

Kto jeszcze ma wątpliwości, że „jest tak, jak nam się mówi” – niech zapyta obecne władze: jak to było z tym jak-iem Paszkowskiego?

Bo tylko ta droga nam pozostaje – publicznych przesłuchań nie będzie!

Żal.

 

*http://www.fakt.pl/Klich-o-Smolensku-Nie-polecialem-bo-mama-byla-chora,artykuly,95063,1.html ( też nie mogłem uwierzyć w to, co przeczytałem!)

propatrian
O mnie propatrian

http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka