propatrian propatrian
799
BLOG

Nieprzesłuchani świadkowie smoleńscy

propatrian propatrian Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 14

 

Kilka zdań przedwstępnych:

Prowadzę (od jakiegoś czasu wyłącznie – inne notki wykasowałem w związku z rangą portalu) blog „smoleński”; zajmuję się (od czterech lat) analizowaniem i archiwizowaniem dostępnych w sieci materiałów z tym związanych; adres archiwum znajduje się w mojej wizytówce  na stronie; zakres analiz dotyczy analiz sytuacyjnych (nie: technicznych, nie: psychologicznych, zwłaszcza z zakresu „psychologii odbioru” i nie: dowolnych specjalistycznych) udostępnianych bieżąco, publicznie, informacji.

 

Wstępnie – powrócić muszę do dwu z ostatnich tut. notek: Smoleńsk – od nowa. Odnowa? oraz do ostatniej, postulującej powołanie sejmowej komisji śledczej do przesłuchania świadków wydarzeń. Znak zapytania w pierwszej jest nadal aktualny, podobnie jak postulat drugiej.

 

 

I. Potrzebę przesłuchania świadków zna każdy z tych naprawdę zainteresowanych „wydarzeniami posmoleńskimi”, kto czytał protokoły prokuratury i Zespołu Parlamentarnego: zadziwiająca lekkość przechodzenia ponad ważnymi kwestiami jest ich cechą wspólną.

 

II. Stosunkowo niewielu zainteresowanych orientuje się co do ilości świadków nieprzesłuchanych: ich liczba grubo przekracza setkę !!!

 

III. Brak tych „danych osobowych” wpływa na obraz wydarzeń w taki sposób, że bardzo często utrwalany jest on nieobiektywnie (a więc fałszywie) w świadomości powszechnej, do której „ciała publiczne” się, jak gdyby, usiłują dostosować…

Przykład znany („bilokacja”):

Marek Pyza, reporter (podówczas) TVP;

wersja pierwsza, relacja pierwsza:

10 kwietnia. Po godz. 8 polskiego czasu. Gdy wchodzimy na teren Polskiego Cmentarza Wojennego w Katyniu, tupolew o numerze 101 jest już w powietrzu (…)wszyscy wciąż oczekują prezydenta. Cisza zamienia się w niepokojący szmer. Ktoś biegnie. Znikają funkcjonariusze BOR. Zaczynają dzwonić telefony. Rozchodzą się pierwsze informacje - na razie o awarii samolotu (...) Wsiadamy do samochodu, zabieramy fotoreportera jednego z tygodników (...) Ruszamy z piskiem opon(…)  Nie wiemy, czy spadł samolot z państwową delegacją, czy z naszymi kolegami z redakcji.

relacja druga:

-10 kwietnia 2010 był Pan w Katyniu. Jaka była pierwsza myśl, kiedy Pan dowiedział się o katastrofie „prezydenckiego” samolotu?

-Nie od razu dowiedzieliśmy się, co się naprawdę stało. Było kilkadziesiąt minut niepewności od momentu uzyskania pierwszych informacji, że samolot rządowy spadł

wersja druga:

Myśmy jeszcze ten samolot słyszeli, gdy on podchodził do lądowania. Słyszeliśmy wielokrotnie szum silników niemal nad naszymi głowami, ale nic wtedy jeszcze nie budziło niepokoju. 

 

Oczywiście analityk nie może wykluczyć, iż relacja w wersji drugiej operuje odmianą pluralis majestaticus: „myśmy” znaczy „dziennikarze” (jacyś dziennikarze); szkopuł w tym przypadku w tym, że żadnych dziennikarzy – jak nam się mówi „pod hajrem” – na lotnisku nie było…

 

Przykład świeżo pozyskany (utajnione nagrania):

Jarosław Olechowski, reporter TVP:

wersja pierwsza (znana):

– Władek pakujemy się i pędem do Smoleńska, na lotnisko – krzyknąłem do przechodzącego obok operatora Władysława Malarowskiego. Szybko odszukaliśmy naszego dźwiękowca i kierowcę w jednej osobie. We trójkę ruszyliśmy na parking.

(…)

Operator szarpał się z kamerą, dźwiękowiec szukając swojego sprzętu przewalał w bagażniku torby porozrzucane w trakcie szaleńczej jazdy. – Szybciej, szybciej – poganiałem kolegów. Krew znów buzowała w żyłach, adrenalina uderzyła do głowy.

Pobiegliśmy w kierunku niewielkiego zagajnika.

(…)

Według ratowników, z którymi rozmawiałem przed chwilą, wszyscy pasażerowie zginęli.

Podbiegłem do wozu. Operatorzy wysyłali już pierwsze materiały zarejestrowane na miejscu katastrofy. Nadawaliśmy na cały świat. Czekałem na swoje wejście.

wersja druga (nowo odkryta):                                                                                                     

Piotr Kamiński, operator TVP Kielce: tuż po godzinie 9, dociera do nas ogólnikowa informacja: coś się stało z prezydenckim samolotem! Chyba katastrofa! Ruszamy biegiem na lotnisko. Korek. Szum informacyjny. Ale jakoś docieramy. Na miejscu już czeka Jarek Olechowski: – Bierz kamerę, robimy wejście „z ręki”! Działam jak w amoku. Za jego plecami, pomiędzy drzewami, widzę roztrzaskany samolot. Unosi się nad nim dym. Robimy pierwsze wejście „na żywo”. Pierwsi przekazujemy tę wiadomość: Prezydencki TU-154 roztrzaskał się przy próbie podejścia do lądowania. Nikt nie ocalałhttp://www.um.kielce.pl/gfx/kielce2/files/kielce_plus/kp_14_2011.pdf

 

Cóż się niespodziewanie okazuje? Powiedziałby ktoś – drobiazg: Olechowski miał dwóch operatorów: jednego „oficjalnego” (Malarowski) i jednego… „cichociemnego”? (Kamiński); OBAJ (choć nie to samo!) nagrywali.

 

IV. Tajemna wiedza Pyzy z przykładu pierwszego i tak samo tajemne „zarejestrowane materiały” Olechowskiego – czyż nie zasługują na uwagę jakichś „śledczych”?

Ilu jeszcze pracowników Radia i Telewizji (różnych nadawców!) nie powiedziało nikomu (ani prokuraturze – ta zresztą była bardzo mało „zainteresowana”, ani publicznie) – ni słowa?

 

V. Dość mydlenia oczu!

Żądam(a przecież nie tylko ja) publicznego przesłuchania wszystkich świadków smoleńskich! W Sejmie; przy kamerach; bez żadnych wyjątków; także świadków „okęckich”(choćby tych kierowców, co „widzieli, jak wsiadał/a”); także prokuratorów wojskowych, by odpowiedzieli, dlaczego tych przesłuchań nie było i kto o tym decydował.

 

Od prawie sześciu lat państwo i reprezentanci Narodu „prowadzą śledztwo”: bez wizji lokalnej, bez wraku, skrzynek, ekshumacji Ofiar – za to z ruskimi kopiami, „fotografiami z miejsca (2 dni po)wypadku”, „dokumentacją medyczną”, „chemiczną”, i… ruskimi świadkami;

ruskimi świadkami!- a polscy???

propatrian
O mnie propatrian

http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka