propatrian propatrian
973
BLOG

Smolensk Rally

propatrian propatrian Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Mniej więcej każdemu wiadomo, że nie wszyscy polscy uczestnicy (w tym Delegaci) uroczystości mających upamiętnić 70. Rocznicę Zbrodni Katyńskiej – dotrzeć mieli samolotami. Np. dziennikarze wielu stacji telewizyjnych i radiowych przyjechali do Smoleńska wcześniej, samochodami, by obsługiwać wizytę Tuska, choć część z nich rzeczywiście przyleciała: z Tuskiem i w sobotę – owa „około trzynastka” (jak była się wyraziła Agnieszka Kopacz z Kancelarii ówczesnego i także obecnego Prezydenta: około trzynastu – ilu to jest? dwunastu i pół? – ale prekurator nie zapytał: po co?).

Mniej więcej też wiadomo, że samochodami dotarła na miejsce ekipa „organizacyjna” Kancelarii Prezydenta; przypomnę kto to był:

Jakub Opara (…) udał się do Katynia w dniu 8 kwietnia 2010 roku.https://www.warszawapraga.po.gov.pl/tl_files/aktualnosci_powp/VDS100.14/postanowienie  _o_umorzeniu_sledztwa.pdf s.173

Adam Juhanowicz (..) w czwartek wyjechał samochodem do Smoleńska. (…) Świadek 9 kwietnia 2010 roku pojechał bezpośrednio na cmentarz do Katynia z Jakubem Oparą i Dariuszem Gwizdałą, s.175

Pozostałe osoby z zespołu, tj. Adam Kwiatkowski i Marcin Wierzchowski, pojechały samochodami do Smoleńska razem z Jackiem Sasinem  s.171

W dniu 9 kwietnia 2010 roku do Katynia w godzinach popołudniowych i wieczornych przyjechali urzędnicy z Kancelarii Prezydenta między innymi Jacek Sasin, Adam Juhanowicz, Jakub Opara, Maciej Jakubik, Marcin  Wierzchowski                                  

https://warszawapraga.po.gov.pl/tl_files/aktualnosci_powp/Vds31.11/cz2.pdf  s.153

- Z Warszawy wyjechałem w czwartek, 8 kwietnia, razem z ministrem Jackiem Sasinem. Pojechały trzy samochody, byli w nich przedstawiciele Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta RP, fotograf, kamerzysta i inne osoby. Ja jechałem z ministrem Sasinem i z panem Adamem Kwiatkowskim z Gabinetu Szefa Kancelarii. Chcieliśmy sprawdzić, czy przygotowania przebiegają zgodnie z planem. Przyjechaliśmy do Smoleńska 9 kwietnia w godzinach popołudniowych.      

http://blogpress.pl/node/7563

 

Więc wyjechali w czwartek, 8. kwietnia… chociaż Adam Kwiatkowski zeznał inaczej:

A. Kwiatkowski przed swoim wyjazdem do Katynia (9 kwietnia 2010  roku)  https://warszawapraga.po.gov.pl/tl_files/aktualnosci_powp/Vds31.11/cz3.pdf s.164

Proszę zwrócić uwagę na słowa w godzinach popołudniowych i wieczornych – z których jasno wynika, że samochody KP nie przyjechały do celu jednocześnie…

Aż się prosi zapytać: a ile trwa przejazd Warszawa-Smoleńsk - np. busikiem?

Z Warszawy wyjechaliśmy chyba koło godziny 20-21. W Terespolu, na granicy z Białorusią stała kolejka do odprawy ciężarówek. Nasz wóz satelitarny to formalnie ciężarówka. Omijamy kolejkę i zajeżdżamy pod sam szlaban. Normalnie powinniśmy mieć spisany cały wwożony sprzęt, specjalne kwity co przewozimy tranzytem. Tym razem białoruski celnik zapytał tylko: „Wy na śmierć prezydenta? Jechać dalej…”- tak opisuje przejazd do Rosji Piekarski. Nasi ludzie dotarli do Smoleńska 11 kwietnia około południa.http://20lat.rmf.fm/tiki-index.php?page=Katastrofa+Smole%C5%84ska

Tak się zaczyna ta opowieść o samochodowym rajdzie smoleńskim.

 

Samochodami „wybrali się” do Katynia posłowie PiS - Adam Rogacki: Na obchody do Katynia pojechałem swoim samochodem. Droga na cmentarz wiedzie obok lotniska w Smoleńsku. Kiedy dojechałem na miejsce zagadnąłem dziennikarkę, czy jest już pan prezydent. Jeszcze w piątek rozmawiałem z Maćkiem Płażyńskim.

http://ostrow.naszemiasto.pl/artykul/katyn-nikt-nie-mogl-uwierzyc-ze-doszlo-do-katastrofy,375530,art,t,id,tm.html?sesja_gratka=46f8c70210ce38b3eb95992b1515df0d

i Dawid Jackiewicz (też sam?): Wiele osób z Dolnego Śląska wiedziało, że do Katynia wybiera się Dawid Jackiewicz. Byli przekonani, że ich przyjaciel leci w parlamentarnej delegacji w prezydenckim samolocie. Nie odbierał telefonu. Pojechał do Katynia. Samochodem - jeszcze w piątek. O tragedii dowiedział się, gdy wchodził na uroczystości w Lesie Katyńskim.http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/243306,nie-polecieli-dostali-drugie-zycie,id,t.html Pojechaliśmy samochodem, przenocowaliśmy w Smoleńsku, od rana więc byliśmy w Katyniu.http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35771,7764582,Dawid_Jackiewicz__W_Katyniu_zapadla_smiertelna_cisza.html#ixzz3IVcQp2Xp

Z noclegiem podróżowała też słynna para dziennikarzy: Joanna Bichniewicz (Lichocka) i Jan „Janek” Pospieszalski: „dziennikarz Rafał Porzeziński (także obecny - już 9 kwietnia - w Smoleńsku) wspomina, zwracając się do Joanny Lichockiej:  tego dnia, 9 kwietnia, kiedy dojechaliście, wraz Jankiem Pospieszalskim, do Smoleńska”         http://noweczasy.salon24.pl/479519,e-bibliografia-adnotowana-8-relacji-swiadkow-smolenskich

jak przekazał Pospieszalski – nocował u znajomego księdza w Mińsku Białorusi, który go (a nie: ich?) przywiózł do Smoleńska własnym samochodem…

Ale przede wszystkim: z noclegiem (także w Mińsku!) nocowała słynna trójka z KP:

Jacek Sasin, Adam Kwiatkowski i Marcin Wierzchowski. Tak nam się mówi…

Co mówi Sasin – główny organizator Pielgrzymki Katyńskiej? - że wyjechał (ze współpracownikami) „w czwartek rano”, uzyskawszy wcześniej aprobatę swego Zwierzchnika:

Relacjonowałem prezydentowi stan przygotowań, mówiłem, że jadę tam i kiedy się rozstawaliśmy, żegnałem się z panem prezydentem mówiąc, że jutro wyjeżdżam. Pan prezydent mówi: jedź stary, do zobaczenia w Smoleńsku... - wspominał wyraźnie wzruszony Sasin.http://www.wprost.pl/ar/192169/Polacy-oddaja-juz-hold-parze-prezydenckiej/

Na temat potrzeby „sprawdzenia krzesełek” w Katyniu wylano już morze atramentu, więc zajmijmy się głównym powodem tego wyjazdu: była to rzekoma chęć pomocy swojej podwładnej (która, nawiasem mówiąc, odwalała całą tę robotę):

Jacek Sasin z Kancelarii Prezydenta odstąpił swoje miejsce z dobroci serca koleżance, Katarzynie Doraczyńskiej. Jej bowiem zależało na czasie, ze względu ma małe dziecko w domu. Dlatego nie mogła sobie pozwolić na długą podróż pociągiem.http://www.fakt.pl/Oni-cudem-unikneli-smierci,artykuly,68985,1.html

Kasi Doraczyńskiej, która miała jechać pociągiem, ale nie chciała zostawiać córeczki na dwa dni, ustąpił miejsca minister Jacek Sasin - mówi nasz rozmówca z Kancelarii Prezydenta.http://wyborcza.pl/1,105770,7795970,Lot_PLF_101_cz__1__Przed_wylotem.html

ponieważ ja zdecydowałem, że ktoś musi tam być wcześniej, ktoś z osób, które mogą podejmować decyzje musi być wcześniej, aby wszystkiego na miejscu przypilnować, aby wszystko było w porządku. I tak naprawdę rozmawiałem z panią dyrektor, która zajmowała się z ramienia Kancelarii, panią dyrektor Katarzyną Doraczyńską, wspaniałą zresztą osobą, która zajmowała się przygotowaniem tej wizyty. I ona poprosiła mnie, aby mogła lecieć tym samolotem, ponieważ miała rodzinne sprawy. Musiała odwiedzić rodzinę za granicą, mogła wrócić właściwie dopiero tuż przed tym wylotem i tak się umówiliśmy, że ja pojadę wcześniej samochodem, będę tam na miejscu, ona doleci. Dojrzy jeszcze wszystko w Warszawie, a w drodze powrotnej się zamienimy, ja wrócę samolotem.http://m.rmf24.pl/opinie/wywiady/kontrwywiad/news,nId,272081

(Uwaga: na linkowanej stronie znajduje się materiał video, z którego spisany jest tekst artykułu; słowo „samochodem” (5.10’ materiału video) zostało w tekście strony zastąpione słowem „samolotem” – co wielu Blogerów bezkrytycznie potem powielało, tworząc „nową legendę” tej podróży).

I tak się utarło: z dobroci serca koleżance… dlaczego więc napisałem „rzekomo”? dlatego:

miałem bardzo dużo zadań tutaj, w Warszawie, jakoś tak nie bardzo mogłem sobie pozwolić na to, żeby dwa dni wyrwać z tego zawodowego życiorysu i wtedy mój kierowca(…) starszy człowiek z takim pięknym opozycyjnym życiorysem i który marzył o tym, żeby tam być w Katyniu – i on mnie przekonał, żebyśmy jednak pojechali (wywiad z 2013 roku! – ale też się „ulitował”!) http://www.interia.tv/wideo-mial-byc-na-pokladzie-tu-154m-pojechal-samochodem,vId,1102497

 

Kierowcy… Cóż za wpływ na historię bywszej pańskiej polszy mieli kierowcy! Weźmy np.:

pracował jako kierowca. Podjął współpracę z powstającą na Wybrzeżu opozycją, m.in. rozwożąc drugoobiegowe czasopismo Bratniak (związane z Ruchem Młodej Polski).We wrześniu 1980 został osobistym kierowcą i asystentem przewodniczącego NSZZ „Solidarność” Lecha Wałęsy (kolejny człowiek z takim pięknym opozycyjnym życiorysem) http://pl.wikipedia.org/wiki/Mieczys%C5%82aw_Wachowski

Był kierowcąDonalda Tuska, specjalistą od kultury i dyrektorem telewizyjnej Jedynki, do której sprowadzał Monikę Olejnik. Teraz Tomasz Siemoniak ma nas obronić przed zakusami Putina.http://niezalezna.pl/60422-kierowca-tuska-ma-obronic-nas-przed-putinem-jak-siemoniak-jozefa-mackiewicza-zdejmowal

ówczesny szef BOR Olgierd Darżynkiewicz, przyjaciel gen. Czesława Kiszczaka. Władysław Janicki należał go grona najbardziej zaufanych ludzi Darżynkiewicza – byłego funkcjonariusza Głównego Zarządu Informacji Wojska Polskiego – zbrodniczej organizacji odpowiedzialnej za tortury i represje żołnierzy Wojska Polskiego, Armii Krajowej, Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, Narodowych Sił Zbrojnych oraz ludności cywilnej. Zarząd był częścią sowieckiego Smierszu – kontrwywiadu wojskowego. Po zlikwidowaniu GZI WP, Darżynkiewicz był m.in. w II Zarządzie Sztabu Generalnego (poprzednika Wojskowych Służb Informacyjnych).Dzięki poparciu Darżynkiewicza ojciec obecnego szefa BOR zdobywał kolejne stopnie. Po odejściu na emeryturę jego miejsce w wożeniu partyjnych tuzów zająłsyn, Marian Janicki, którego do Biura Ochrony Rządu przyjmował także Olgierd Darżynkiewicz.W aktach paszportowych obecnego szefa BOR – znajduje się wysłany z Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych szyfrogram z 7 września 1987 r., z którego jednoznacznie wynika, że Marian Janicki jako kierowca udaje się samochodem BOR do Berlina.http://niezalezna.pl/36655-tajemnice-szefa-bor-rzecz-o-marianie-janickim

Kiedy w 1992 roku obecny prezydent został szefem NIK i otrzymał ochronę, pierwszego dnia urzędowania pod biuro podjechał samochód BOR-u. Za kierownicą siedział sierżant Olszowiec.Jesienią ubiegłego roku dostał od ówczesnego szefa MSWiA Ludwika Dorna awans na stopień majora, a 12 czerwca tego roku kolejny awans - na stopień podpułkownika i stanowisko szefa Zarządu I Ochrony Osobistej i Miejsc Czasowego Pobytu BOR.- To działa destrukcyjnie. Po co oficerowie kończą szkołę oficerską, skoro takie stanowisko może zająć kierowca, który ma tylko prawo jazdy i szkołę średnią - denerwuje się wysoki rangą funkcjonariusz Biura.http://polska.newsweek.pl/wiceprezydent-z-bor-u,10325,1,1.html

 

I tak to wyszło (szydło z worka), że mimo iż nie bardzo mogłem sobie pozwolić na to, żeby dwa dni wyrwać z tego zawodowego życiorysu – to jednak rajdowa żyłka w Nim zwyciężyła: furda obowiązki – jedziemy! I pojechali. Z Adamem i Marcinem. W czwartek. Dwa dni jechali… ale, ale: czyżby? - bo gdzieś w odmętach ponad pięciuset stron „uzasadnienia”, jakie prokuratura praska opublikowała, znalazł się taki passus:

A. Kwiatkowski przed swoim wyjazdem do Katynia (9 kwietnia 2010 roku)

https://www.warszawapraga.po.gov.pl/tl_files/aktualnosci_powp/VDS100.14/postanowienie_o_umorzeniu_sledztwa.pdf s.169

Ki diabeł? Przecież kalendarz nie kłamie - 9 kwietnia to piątek! Ten A. Kwiatkowski się pomylił? a prokuratura nie dopytała? nie poprawiła „błędu pisarskiego”? podpisał zeznanie i nie sprostował? On – jedyny w tym towarzystwie prawnik? Z drugiej strony – kto, jak nie prawnik, najlepiej zdaje sobie sprawę co grozi za składanie fałszywych zeznań? (uwaga na marginesie: „prawdziwa bomba” z tych jego zeznań wybuchnie w kolejnej notce!).

 

Bo weźmy np. takie zeznanie innego prawnika z KP (notka się wydłuża i wydłuża, wszak TO RAJD WIELOETAPOWY; mam nadzieję, że czytacie ją via LubCzasopismo!), Tomasza Szczegielniaka:

A.M. A widział pan wysiadającego pana prezydenta?

T.S. Widziałem osoby wysiadające z tego samochodu.

A.M. O, właśnie. A mógłby pan powiedzieć, kto wysiadł z samochodu pana prezydenta?

T.S. Wydaje mi się, tak jak mówię, to była pewna odległość, więc jakby stuprocentowej pewności nie mogę mieć, że to był pan prezydent.

http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20101215/$File/78_20101215.pdf

- wszyscy trąbią przez rządowe i nawet - a jak! pełna zgodność! - „opozyjne” tuby, że to był „Pan Prezydent” – a ten się zaciął i „Wydaje mi się” (o zgrozo, także Pani Prezydentowej nie zauważył!)…

Jak to mówią: Szcze(żonego...)gielniak! Całe życie przed tobą!...

Skoro już jesteśmy przy tym „wsiadaniu do samolotu” -  co powiedział Kierowca (trzymam się tematu, prawda?) Pana Prezydenta? „Pod samolot podjechaliśmy między godz. 7.15 a 7.20 – i to „pasuje jak ulał” do (jak chce Raport Końcowy) „wylotu o 7.27” – sęk w tym, że tenże RK mówi nam coś innego:   O godz. 5:07 pod samolot podjechał, w asyście funkcjonariuszy BOR, samochód z Prezydentem RP i jego Małżonką. Wejście na pokład ostatnich osób, zamknięcie drzwi i odjazd schodów nastąpiło o 5:08. RK s.85    To jakże to, panie Miller: Prezydenta nie wpuścili???

 

Te minuty nas zgubią – a przecież w tej opowieści nawet doby się nie zgadzają! A tak łatwo byłoby nie dopuścić do gorszących spekulacji: pokazać ten rachunek z mińskiego hotelu (jedna „jedynka” i jeden dwuosobowy?) z nocy z czwartku na piątek – to już darowalibyśmy to zwiedzanie mińskiej starówki (coś musiało dodatkowo trwać, skoro pan Zastępca Szefa Kancelarii przyjechał do Smoleńska dopiero ok. ósmej wieczorem, nie będąc nawet – o co skarżył się jakiś borowiec – na objeździe miejsc mających gościć Delegację!)…

... za to po przyjeździe - od razu do roboty! Bo było tak: Na polecenie min. Stasiaka 9 kwietnia wieczorem wraz z kilkoma innymi osobami do pomocy przybywa do Smoleńska. O godzinie 20.00 spotyka się z ambasadorem Bahrem, Tadeuszem Stachelskim, pracownikami BOR oraz pracownikami kancelarii prezydenckiej. Rozmowy trwają do późnych godzin nocnych. Rano przy śniadaniu następuje ostateczny podział obowiązków. … O godz. 7.30 czasu polskiego przybywa na cmentarz http://acontrario.salon24.pl/395365,ambasador-bahr-i-minister-sasin-sprzeczne-zeznania-i-anomalie  Niełatwe jest być "szychą", parę godzin snu, wczesne śniadanko i jazda! Tu mamy potwierdzenie:Z hotelu wyjechałem przed 9.00 rano.” (7. czasu polskiego) http://orka.sejm.gov.pl/ZespolSmolenskMedia.nsf/files/ZSMK-9STJU7/%24File/Analiza%20relacji%20200%20%C5%9Bwiadk%C3%B3w%20ZPa.pdf  s. 192

... chociaż może nie? Bo skoro:Wstałem sporo wcześniej, ponieważ chciałem skorzystać z okazji – nie byłem dotychczas w Smoleńsku (…) I poświęciłem chyba ze trzy kwadranse na zwiedzenie centrum, soboru, murów obronnych. Stamtąd pojechałem na cmentarz. [w:]Dłużewska, Lichocka, Mgła, Zysk i S-ka 2011, s. 39

Kolejny (mini) oes! -  bo skoro "pojechałem", to przecież z kierowcą! Powiem Wam, że wierzę w tę opowieść: faktycznie pojechał (a co zobaczył zza samochodowej szyby - opowiedział): na Jużnyj...

 

W Rajdzie Smoleńskim pozostał jeszcze do wyjaśnienia los dwóch maszyn: busika i autokaru; losy tego ostatniego (mającego osobne, dyplomatyczne clarisy Białorusi i Rosji!) śledziłem w notce: http://noweczasy.salon24.pl/490012,alfabet-tajemnic-smolenskich-a; pozostał busik:

pojazdem tym mieli podróżować (wyjątkowo! – bo się, jak opowiadał M. Wierzchowski „po prostu do tupolewa fizycznie nie zmieścili”) prezydenccy fotograficy; tymczasem oni sami opowiadali „Moskiewskiemu Komsomolcowi” (link mi się „zadział”), że przyjechali wygodnie… pociągiem!

 

Tak już więc jest, w tych relacjach z „Smolensk Rally” – są „rozbieżne”.

 

O czym z przykrością zmuszony jest zawiadomić Wasz sprawozdawca.

propatrian
O mnie propatrian

http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka