propatrian propatrian
1454
BLOG

Okęcie: komu wydawano rozkazy?

propatrian propatrian Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

Rozkazy – jak to w wojsku – wydaje Dowódca. Dowódcy zaś – wyższy dowódca itd.
Ale, przynajmniej w Wojsku Polskim (a zdarzało się i w LWP – np. w Gdańsku w 1970 r.), zbrodniczego rozkazu można nie wykonać - chyba że jest to polecenie innego rodzaju, z wojskiem nie mające pozornie wiele wspólnego – a raczej z „towarzystwem”…
 
Jakie kluczowe dla Tragedii Narodowej decyzje „podjęto Dowództwem specpułku”? Najważniejszą – o rezygnacji z rosyjskich nawigatorów – opisałem (dzięki opublikowaniu Uzasadnienia o umorzeniu śledztwa „cywilnego”) tu: http://noweczasy.salon24.pl/614175,decydenci-z-okecia  
 
„Uzasadnienie” przynosi nam jednakowoż jeszcze inne, ważne informacje o poczynionych krokach:
1. W przypadku wizyt zagranicznych notami przelotowymi zajmuje się 36 SPLT. S.45
- noty te nie podlegały kontroli ani KPRP, ani MSZ, ani Koordynatora (Arabski):
Koordynator nie złożył zamówienia na specjalny transport lotniczy w dniu
10.04.2010 roku do DSP, 36 splt i BOR, co było naruszeniem zasad zawartych w
„Instrukcji HEAD”. S.337
- wszystkie „karty w grze” trzymało więc dowództwo specpułku: jak już pisałem, wiele z nich wydaje się bezpowrotnie utraconych (np. noty i depesze lotnicze dot. jak-a n/b 047!)
2.Janusz Strużyna zeznał, w dniu 12 sierpnia 2011 roku, że Kancelaria nigdy nie przygotowuje lotnisk zapasowych. To, gdzie znajdują się takie lotniska i jakie są procedury z tym związane należy do wykonawcy lotu, czyli 36 SPLT.Lotniska zapasowe! Rzekomo – nie było pewności, które (i czy właściwie!) zostały wyznaczone…ale czy rzeczywiście? – bo przecież:
Kancelaria jest tylko informowana o wyborze lotniska zapasowego i musi zapewnić przemieszczenie kolumny samochodów. S.305 ; to wprawdzie inna para kaloszy (Kancelarii nie udało się np. skłonić do przedstawienia nam, gdzie wysłała ten słynny z mojej notki: http://noweczasy.salon24.pl/490012,alfabet-tajemnic-smolenskich-a Autokar…) – czy wszystko jednak można zrzucić na „tajemnicę śledztwa”? Jak widać – trzeba…
3.Niezależnie od ustaleń śledztwa, wskazać należy, iż kwestia organizacji i przygotowania wizyt zagranicznych Prezesa Rady Ministrów z dnia 7 kwietnia 2010 roku oraz Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, zaplanowanej na dzień 10 kwietnia 2010 roku była przedmiotem badań i oceny dokonanej przez Badania(? – brak słowa: Komisję – p. Pr.)Wypadków Lotnictwa Państwowego Z uwagi na fakt, iż poczynione ustalenia dotyczą przedmiotu niniejszego śledztwa, należy przedstawić najważniejsze wnioski z jej prac.
(…)
W 36 splt nie było opracowanych zasad prowadzenia nadzoru operacyjnego, w tym łączności operacyjnej. S.337 Jakie zgrabne sformułowanie agencji rządowej: „nie było zasad”! A przecież – nie było łączności! Żadnej łączności…
36 splt i DSP nie miały procedur przeprowadzania oceny możliwości wykonania lotu na wskazane przez dysponenta lotnisko, w odniesieniu do dostępnej dokumentacji lotniczo-meteorologicznej, wyposażenia lotniska w pomoce radionawigacyjne, zapewniane służby kontroli lotów i poszukiwawczoratownicze. S.337
No proszę, jak to rządowa KBWLP zgrabnie prześlizgnęła się nad rządowymi zaniedbaniami! Ale nie tylko rządowymi: to nie rząd, a właśnie „pułk” wyłączył radioboję ratunkową! („Raport Millera”:
„Zabudowana radiostacja awaryjno-ratownicza była wyłączona z powodu zakłóceń, jakie wprowadzała do pracy innych urządzeń pokładowych. Decyzję taką podjął Szef Sekcji Techniki Lotniczej 36 SPLT.” – o tym „szefie” – w dalszej partii tekstu)
Wystąpienie o zgodę na przelot i lądowanie samolotów na lotnisku SMOLEŃSK PÓŁNOCNY (claris) w dniu 10.04.2010 roku nie obejmowało samolotu Jak-40 nr 045 wyznaczonego w rozkazie dowódcy 36 splt do przewiezienia delegacji dziennikarzy 10.04.2010 roku. S.337
Uwaga!!! Tak twierdzi agencja rządowa! Bo prokuratura ma następujące dokumenty:
w dniu 8 kwietnia 2010 roku Grzegorz Cyganowski przekazał drogą elektroniczną do Szefostwa Służby Ruchu Lotniczego SZ RP i 36 SPLT numery zgód na 10 kwietnia 2010 roku dla samolotów Tu-154M i Jaka-40. Zgoda na przelot dla samolotu Tu-154M (nr rejestracyjny 101) miała numer 176CD/10, a dla samolotuJak-40 (nr rejestracyjny 045) numer 177CD/10. S.310
co o tym sądzić: chyba tylko to co już nam powiedziała Ewa Kopacz: „pracujemy w tej sprawie z największą starannością, ręka w rękę z radzieckimi kolegami”…jak to wyraził był młodzieżowy idol?
- „To widać i słychać i… czuć”.
W rozkazie dziennym dowódcy 36 splt na dzień 10.04.2010 roku nie wyznaczono samolotu zapasowego dla lotu o statusie HEAD oraz załogi dla niego. S.337Darujcie Państwo ton – ale to już zakrawa na jawną kpinę, wprawdzie:
11 sierpnia płk Ryszard Raczyński, ówczesny szef 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa, stwierdził, że 10 kwietnia specpułk nie zapewnił żadnej maszyny rezerwowej, ponieważ tego dnia niczym takim nie dysponował. - Jeżeli mamy taką możliwość, to przed startem wystawiamy dwa samoloty: główny i zapasowy. Kiedy miał lecieć Tu-154M. to był tylko on - powiedział.
- ale czyż „Raport Millera” nie przekonywał nas, że rezerwowym był jak n/b 044? , że (kiedy „sobie poleciał” z dziennikarzami) przygotowywano w specpułku następne dwa jaki (w tym ten „popsuty” 045!) „rezerwowe dla operacji HEAD”? Wreszcie, czyż z-ca dowódcy pułku (wysłany akurat w przeddzień wylotu na „urlop”!) nie opowiadał później prokuratorom, że rezerwowym samolotem była casa? – która na Okęciu (jak opowiadała p. Merta cytując słowa anonimowych lotników wojskowych) była – ale też „się popsuła” ?
KTO WIE, CO SIĘ DZIAŁO NA OKĘCIU?
 
I tak przejść wreszcie możemy do dramatis personae – głownych „bohaterów” tej opowieści:
 
DOWÓDCA
w maju 2005 roku objął obowiązki zastępcy dowódcy 36 splt, od sierpnia 2008 roku był jego dowódcą
Dowódca 36 specjalnego pułku lotnictwa transportowego płk pil. Ryszard Raczyński (na fotografii) 30 lipca złożył wypowiedzenie stosunku służbowego zawodowej służby wojskowej. Wypowiedzenie zostało przyjęte przez ministra obrony narodowej. 31 stycznia przyszłego roku płk Raczyński przejdzie do rezerwy.  http://lotniczapolska.pl/Plk-Raczynski-odchodzi-ze-sluzby,14819
Jednak nie czekano ani chwili, by odsunąć Dowódcę od komenderowania pułkiem:
PAP | aktualizacja 2010-08-11 (20:38)
Do mnie spłynęło wypowiedzenie pana płk. Raczyńskiego z rekomendacją jego przyjęcia przez szefa sił powietrznych - wyjaśnił Klich. Klich poinformował o dymisji płk. Raczyńskiego i wyznaczeniu nowego dowódcy w środę w "Faktach" TVN. - Wyznaczyłem nowego szefa 36. specpułku
W dniu 20 sierpnia 2010 r. odbyła się ceremonia zdania i przyjęcia obowiązków dowódcy 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego „Obrońców Warszawy”.
Obowiązki dowódcy zdał płk dypl. pil Ryszard Raczyński. Nowym dowódcą został płk mgr inż. pil. Mirosław Jemielniak, dotychczasowy dowódca 8 Bazy Lotniczej w Krakowie.
 
Co też miało być powodem tych nagłych ruchów kadrowych?
Służba Kontrwywiadu Wojskowego przedstawiła dowódcy Sił Powietrznych wniosek o ograniczenie dostępu płk. Raczyńskiego do informacji niejawnych. - Dowódca Sił Powietrznych podjął taką decyzję o ograniczeniu.
Co to oznacza?
Dowódca musi mieć dostęp do dokumentów o najwyższych klauzulach tajności. Certyfikat wydaje SKW. Może go też ograniczyć lub odebrać. Gdy tak się stanie, oficer najczęściej musi pożegnać się ze stanowiskiem, bo nie może w pełni wykonywać obowiązków.Nasi rozmówcy zwracają uwagę, że sprawa nie może być zbyt poważna, bo płk Raczyński nie usłyszał zarzutów prokuratury. – Służby nie wystąpiły też o odebranie mu certyfikatu, lecz jedynie o ograniczenie dostępu do tajnych informacji – ocenia jeden z wojskowych. 
A zatem – „nic wielkiego” – i tak to przedstawiał Dowódca:
- choć były i takie zarzuty SWK:

SKW ma zastrzeżenia do płk. Raczyńskiego z powodu "dokumentów z przeszłości, dotyczących pilotów, które rzekomo szef specpułku przytrzymywał, a o których kontrwywiad nie został poinformowany"  http://www.wprost.pl/ar/205424/Zmiana-dowodztwa-w-36-specpulku/

 
tymczasem…
w głównym śledztwie smoleńskim pierwsze zarzuty związane z katastrofą WPO postawiła w sierpniu 2011 r. byłemu szefowi 36. specpułku płk. Ryszardowi Raczyńskiemu oraz byłemu dowódcy eskadry tupolewów płk. Bartoszowi S.http://wyborcza.pl/1,76842,14007692,Nieznane_sledztwo_smolenskie__zaniedbania_przy_szkoleniu.html
 
Jak już wszystkim wiadomo – „klienci smoleńskiej prokuratury wojskowej” (niezależnie, czy mowa o podejrzanych – jak Dowódca, czy np. por. Wosztyl - czy „poszkodowanych” – jak dziennikarze z jak-a i uczestnicy lotów z 7 kwietnia!) są zobowiązani do nieujawniania informacji ze śledztwa!
Nie mogą więc praktycznie wypowiadać się o Tragedii – i o to w tym wszystkim chodzi…
 
Dowódca zatem milczy. A przecież…
jako jeden z nielicznychznał kulisy lotu rządowego samolotu Tu-154 M 10 kwietnia do Smoleńska.
 
Milczy, bo mimo wszystko nie może narzekać (w końcu, sam złożył „dymisję”!):
W 2012 r. przeszedł w stan spoczynku. Dziś pobiera wojskową emeryturę. Prowadzi też działalność gospodarczą jako pilot. (link poniżej) – swoją drogą: ani zarzuty SKW, ani PW nie spowodowały, że jeszcze dwa lata był w służbie (to się nazywa „rezerwa kadrowa”!); czy dlatego, że „był swój”?
 
Był!:
Jak wynika z zachowanych akt tajnych służb oraz zeznań świadków postępowania lustracyjnego, Raczyński ukrył fakt tajnej współpracy z funkcjonariuszami kontrwywiadu wojskowego. W latach 1983–1989 był zarejestrowanym przez WSW tajnym współpracownikiem o pseudonimie „Dąb”. Miał przekazywać kontrwywiadowi wojskowemu informacje i otrzymywać za to pieniądze. Zachowały się potwierdzenia odbioru z lat 1985–1986 wynagrodzeń za współpracę z bezpieką. Dziś Raczyński przyznaje się do licznych spotkań z przedstawicielem kontrwywiadu PRL-u, ale nie uznaje się za źródło informacji ówczesnych służb.
– Niepokojąca jest tak duża obecność tajnych współpracowników wojskowych i cywilnych komunistycznych tajnych służb w sprawie zbrodni smoleńskiej
Do doniesień tych odnieśli się na antenie TV Republika Marcin Gugulski i Piotr Baczek – byli członkowie Komisji Weryfikacyjnej WSI.
Gugulski tłumaczył, że od czasu przystąpienia Polski do Sojuszu Północnoatlantyckiego Ustawa o ochronie do informacji niejawnych nakłada na osobę chcącą uzyskać do nich dostęp obowiązek wypełnienia wielostronicowego kwestionariusza, w którym konieczne jest wpisanie swojej współpracy ze służbami PRL, jeśli takowa miała miejsce. Jak tłumaczył, po wypisaniu wszelkich szczegółowych informacji, osoba taka podlega postępowaniu sprawdzającemu wykonanemu przez służby ochrony państwa.
Gugulski wskazywał, że służby te miały czas od 2005 roku, żeby sprawdzić wiarygodność Raczyńskiego. - Trzeba by było ustalić kiedy przechodził pierwsze postępowanie sprawdzające. Tu się mówi o roku 2008, kiedy przejął dowództwo. Ale on został zastępcą dowódcy w 2005 roku – podkreślił, dodając, że to wówczas powinien przejść weryfikację.
Z kolei Piotr Bączek wskazał, że jedną sprawą jest ewentualne kłamstwo lustracyjne, a drugą wypełnienie oświadczenia w ankiecie bezpieczeństwa i sprawdzenie tego dokumentu przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego. - Raczyński został szefem specpułku w 2008 roku, przynajmniej od tego momentu jego dokumentacja dostępu do informacji niejawnych powinna być wnikliwie sprawdzona – przekonywał. - Także jego związki ze służbami PRL - dodał.
Jak podkreślał, IPN podejrzewa Reszczyńskiego (błąd korekty! – p. Pr.) o kłamstwo już w III RP. - Nie chodzi o fakt współpracy, ale jej zatajenie - tłumaczył. - Pytanie, co w tej sprawie zrobiła służba kontrwywiadu. Czy było cofnięte zaświadczenie, czy były podjęte jakieś specjalne procedury, które są przewidziane na wypadek pojawienia się wątpliwości dotyczących wiarygodności. Ja o tym nie słyszałem - skwitował.
 
SZEF TECHNIKI PUŁKU
 
 „prawa ręka” Dowódcy, słynny „fachowiec od szybkich przeróbek” (wszyscy przecież znają historię z „remontem salonki” – co to ją Raport Millera datuje na 6 kwietnia 2010! - należy dodatkowo przytoczyć odpowiedź MON na sejmową interpelacje posła Opioły: "SKW nie została o tej operacji poinformowana" i na odmowę NPW wyjaśnienia tej kwestii; szczegóły: http://niezalezna.pl/38798-dlaczego-generalowie-wsiedli-do-tupolewa ) i od irracjonalnego (?) pod względem i technicznym, i regulaminowym (!) odłączenia radioboi ratunkowej (patrz: http://noweczasy.salon24.pl/556059,jaki-byl-los-delegacji-narodowej-3-elt ).
Ale  i nadzorca innych, ważnych „remontów przed wylotem”:
Pracę rosyjskich techników nadzorował szef sekcji techniki lotniczej specpułku. – I nie miał wobec tych techników żadnych zastrzeżeń – podkreślił płk Raczyński.
Raczyński nie potrafił wczoraj wskazać konkretnej daty, kiedy naprawa miała miejsce. Zaznaczył, że na pewno przeprowadzono ją w ramach gwarancji, naprawę układu autopilota wykonali specjaliści z Samary. Technicy rosyjscy zajęli się awarią systemu sterowania, a dokładnie – bloku sterowania w układzie poprzecznym autopilota. Nie działał jeden z trzech jego kanałów. – Według informacji byłego szefa 36. specpułku, chodziło tu o kanał drugi.
Jak wyjaśnia Tadeusz Augustynowicz, były koordynator lotnisk wojskowych, wieloletni pracownik PLL LOT, pierwszy kanał autopilota odpowiada za ustawienie ciągu silnika w systemie: niebo – ziemia, kanał drugi – za regulację lotu maszyny na boki, w prawo i w lewo.

w dniu 9.04.2010 r., dzień przed Katastrofą Smoleńską, została zabudowana na samolot Tu-154M nr 101 apteczka techniczna ukompletowana zgodnie z wykazem i zatwierdzona przez Szefa Sekcji Techniki Lotniczej, oraz wyposażenie lotniskowo-hangarowe niezbędne do wykonania obsług technicznych. Łączna waga apteczki technicznej wynosiła 870 kg.

Biuro Ochrony Rządu nie było informowane przez Siły Powietrzne o przedmiotowej zabudowie.

Służba Kontrwywiadu Wojskowego nie była informowana o zabudowie urządzeń na pokładzie samolotu TU-154M nr boczny 101 dokonanej w dniu 9 kwietnia 2010 r. ani też o zmianie konfiguracji wnętrza. Zabudowę wykonano siłami i środkami personelu 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowegohttp://wpolityce.pl/polityka/157765-czy-sluzby-opuscily-sp-prezydenta-lecha-kaczynskiego-nie-mam-co-do-tego-zadnych-watpliwosci-ze-tak

po powrocieTu-154M zremontu w Rosji (grudzień 2009 r.) nigdy nie sprawdzonozapasowych części maszyny, które znajdowały się w luku w apteczce technicznej.http://www.wprost.pl/ar/399973/Smolensk-przed-katastrofa-nie-sprawdzono-tupolewa-do-konca/

Na dodatek tak się "nieszczęśliwie zdarzyło", że dokumentacja "zabudowy apteczki na samolot" (pół ostatniej strony jego książki serwisowej) uległa zniszczeniu:

płk Szeląg. – Na ostatniej stronie była notatka z 9 kwietnia dotycząca zderzenia maszyny z ptakiem. Według niego książka była w dobrym stanie, choć ostatnia jej kartka była do połowy spalona. http://www.rp.pl/artykul/600796,525054-Rosjanie-moga-posiadac-ksiazke-serwisowa-tupolewa.html  

I tylko zapytać można by nieśmiało, jak do tego doszło, że ta "apteczka" nie była niezbędna dwa i trzy dni temu, w lotach Tuska do Smoleńska i Pragi...

ta dodatkowa tona ładunku nie miała chyba podnieść prestiżu Delegacji Narodowej?

 
 
„Swój” był ów „szef” z tego powodu - porównajmy:
- mjr Jan Michalak: szef techniki lotniczej 36 pułku (informacja z książki "Zbrodnia Smoleńska")
- Monitor Polski Nr 12 rej. 163/96 Postanowienie Prezydenta RP z dn. 4 listopada 1996 r. o nadaniu odznaczeń. (…) Złotym Krzyżem Zasługi (…) 32. Michalak Jan s. Alfonsa
- „Organa informacji Wojska Polskiego w latach 1943-1956. Kontrwywiad wojskowy”
(autor: Władysław Tkaczew): s.121: kpt. Alfons Michalak

DOWÓDCA ESKADRY TUPOLEWÓW

„Druga prawa ręka” dowódcy 36. Specpułku.

Człowiek, który „wziął na siebie” skreślenie z listy załogi jedynego w pułku Etatowego Nawigatora – i to pod pretekstem przygotowania go do lotu za dwa dni; lotu, w którym drugim pilotem miał być… Arkadiusz Protasiuk! (patrz:http://noweczasy.salon24.pl/615100,przygotowania-do-katastrofy-smolenskiej-dobor-zalogi,2 )

Człowiek, który "skreślił" także rosyjskich nawigatorów! :

Rosjanie ostrzegli, że nie będą w stanie zapewnić czterech liderów niezbędnych do obsługi lotów premiera 7 kwietnia i trzy dni później prezydenta. Dowódca eskadry ppłk Bartosz S. i major Paweł O., szef Sekcji Planowania i Ewidencji zapewnili Rosjan, że "wyznaczone załogi będą znać język rosyjski". To także ppłk Bartosz S. i major Paweł O. rezygnację z pobytu "lidera" na pokładzie tupolewa rozciągnęli na lot prezydenta Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 r., choć według sekretarza ambasady w Moskwie Grzegorza Cyganowskiego akurat na tę podróż Rosjanie chcieli go nam przekazać.  http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/katastrofa-smolenska-zaloga-bez-uprawnien-tu-154m,534082.html

 

Człowiek, który (wg świadectwa żony) „powrócił cało”:

Mąż poleciał w środę, z premierem, w sobotę był z nami w domu. Włączyliśmy telewizor. Tego, co zobaczyliśmy, rozum nie chciał przyjmować.(…) Kiedyś po jednej z mszy po katastrofie wyszliśmy z moją żoną, a ona mówi: »Miałam wielkie szczęście, bo ty wróciłeś i jesteś ze mną«. http://www.polskatimes.pl/artykul/774017,politycy-kloca-sie-o-katastrofe-smolenska-a-fundacja-tutka-w-cieniu-tragedii-robi-swoje,id,t.html?cookie=1

Człowiek,który pomimo zarzutów prokuratorskich (patrz: http://noweczasy.salon24.pl/614352,okecie-komu-wydawano-rozkazy,2 ) został awansowany:

2011-03-22 Jeden z pilotów Tu-154M, ppłk pil. Bartosz Stroiński, pożegnał się z 36 specjalnym pułkiem lotnictwa transportowego. Dalszą służbę będzie pełnić w Dowództwie Sił Powietrznych. http://lotniczapolska.pl/Pilot-Tu-154-odchodzi-z-36-splt,18518

i wkrótce bezproblemowo przeszedł do „cywila” (podobno zatrudniony został – jako pilot - w liniach cywilnych):

2012-11-27 Wraz z końcem listopada tego roku Dowództwo Sił Powietrznych straci pięciu zasłużonych żołnierzy. Ze służby odchodzą: (…) podpułkownik Bartosz Stroiński – starszy specjalista SWL DSP https://www.infolotnicze.pl/2012/11/27/dowodztwo-sil-powietrznych-zegna-oficerow/

 
 
Co więc „było nie tak”? Bo obsada pułku – wymarzona przecież…
Więc może to tylko pozory prokuratorskiego „ścigania”?
Tym bardziej, że pułk, ten elitarny pułk „Obrońców Warszawy”, nie tylko VIP-om służył; parał się też innymi zadaniami, cokolwiek by pomyśleć o celowości podejmowania się ich przez tę właśnie formację (wyobraźcie sobie AirForceOne w tej – nie jednorazowej przecież - roli!):
Podziękowania w 36 Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego
Warszawa Okęcie, 26.03.2010
Na wstępie spotkania odbyła się projekcja filmu o przebiegu jednej z wielu setek "Akcji Serce", w której lotnicy transportują narządy do przeszczepów.
Po oficjalnej części Dowódca płk dypl. pil. Ryszard RACZYŃSKI, zaprosił wszystkich przybyłych do obejrzenia sprzętu będącego w dyspozycji jednostki.

 

 
Jakie to wzruszające: lotnicy transportują narządy do przeszczepów… - a jakie (jakby to powiedzieć)… intratne? – nie, no skądże… raczej: odpowiedzialne!
 
Bo byli oni, tak Dowódca, jak i jego „prawa ręka” odpowiedzialni; pytanie tylko – przed kim? Czy dalej „są”? I – czy kiedykolwiek „będą” przed niezawisłym sądem? 
propatrian
O mnie propatrian

http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka