propatrian propatrian
811
BLOG

e-Bibliografia adnotowana (15) relacji "świadków smoleńskich"

propatrian propatrian Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

          KATASTROFA made in III RP
 
 

żeby jednak zdecydował się przejść na emeryturę. Mógł to zrobić już dawno, ale ponieważ miał odpowiednie wykształcenie, duże doświadczenie, bardzo dobrą opinię, więc przełożeni ciągle dawali mu nowe zadania. Mąż nie odmawiał. I za to wszystko Ojczyzna mu tak zapłaciła. Zginął przez polski bałagan. Zginął, bo nie było procedur, nie sprawdzono terenu. Rządzący, którzy tyle razy wysyłali go w najniebezpieczniejsze rejony świata, nie potrafią i nie chcą bronić honoru polskiego żołnierza, generała. http://www.dziennikpolski24.pl/artykul/3133332,jest-mi-go-zal,4,id,t,sa.html#komentarze

(ZAMIAST WPROWADZENIA)
 
?   Biuro Ochrony Rządu nie sprawdziło wcześniej smoleńskiego lotniska i nie zagwarantowało polskiej delegacji bezpieczeństwa. Organizatorzy lotu złamali instrukcję HEAD o zasadach lotów VIP-ów, bo zgodnie z nią rządowe maszyny nie mogły latać na nieczynne lotniska, a takim było lotnisko Siewiernyj w Smoleńsku. Dodatkowo, lista pasażerów była niekompletna, a ministerstwo spraw zagranicznych nie załatwiło zgody dyplomatycznej na lądowanie, a jedynie na sam przelot.
 
?   Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga zawiadomiła szefa MSW Jacka Cichockiego o uchybieniach w działaniach BOR oraz szefa tej formacji gen. Mariana Janickiego w związku z ochroną prezydenta i premiera podczas wizyt w Smoleńsku w kwietniu 2010 r.
W wystąpieniu do Cichockiego prokuratura wylicza długą listę zarzutów, jakie można postawić BOR: bezpodstawne zaniżenie stopnia zagrożenia każdej z obu wizyt; nierozpoznanie lotniska Siewiernyj; brak rozpoznania pirotechnicznego; nieprzeprowadzenie rekonesansu na lotnisku; brak informacji, jakich sił i środków użyje strona rosyjska;
brak łączności z ochroną i osobami ochranianymi 
 
?   Do kompetencji FSO Rosji należało zabezpieczenie pasu startowo-lądowego lotniska, ODCINKA TERENU W TOKU ZNIŻANIA SIĘ PRZED LĄDOWANIEM PRZYBYWAJĄCEGO STATKU POWIETRZNEGO.”
 
?   „A urzędnicy kancelarii prezydenta Kaczyńskiego?
- Nie wiem. Zresztą nie było ich 9 kwietnia podczas objazdu wszystkich miejsc wizyty wraz z służbami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo i organizację tych obchodów. Osobą odpowiedzialną z ramienia Kancelarii Prezydenta był pan minister Jacek Sasin, ale nie przyjechał. Nie wiem dlaczego.”
„wyjechałem w czwartek rano (8 kwietnia) samochodem do Smoleńska” (10.30-10.50) http://www.youtube.com/watch?v=apmsOI55SPs&feature=player_embedded#!                        
                     „Noc z 8 na 9 kwietnia spędziliśmy w Mińsku skąd wyruszyliśmy do Smoleńska”
KISIEL 22.02.2013 19:48 http://freeyourmind.salon24.pl/
 
Warszawa – Mińsk: 565 km, 7.09 h; Mińsk – Smoleńsk: 334 km, 4.29 h
 
 „Ja przybyłem do Smoleńska 9 kwietnia, poprzedniego dnia przybyłem tam samochodem, koło godziny 20-tej dotarłem na miejsce. Spotykałem się z funkcjonariuszami Biura Ochrony Rządu, aby od nich odebrać również informację, co do tego, czy są jakieś problemy z przygotowaniem tej wizyty, jak również ze swoimi pracownikami, którzy tam na miejsce też przybyli i jeszcze wizytowali tego dnia cmentarz w Katyniu”
„Na miejscu wszystko było w porządku?
Sprawdziłem to co mogłem osobiście. Pytałem wszystkich przedstawicieli służb polskich. Nikt nie meldował o nieprawidłowościach, a dziś wiemy iż np. BOR nie miał możliwości sprawdzić lotniska, funkcjonariusze nie zostali na jego teren wpuszczeni. Gdybym o tym wiedział dałbym sygnał do Warszawy. Niestety, zapewniano iż wszystko sprawdzone, w porządku i gotowości.”                                                                                           http://lechkaczynski.pl/aktualnosci/a,87,w-sieci-wywiad-z-jackiem-sasinem-wiceprezesem-ruchu-spolecznego-im-prezydenta-rp-lecha-kaczynskiego.html
„Jednakże z punktu widzenia przygotowań do wizyt 7 i 10 kwietnia 2010 roku najistotniejszym był fakt rozpoczęcia w dniu 23 marca 2010 roku wizyty grupy przygotowawczej (…) W składzie polskiej grupy przygotowawczej były następujące 21 osoby: (…) Katarzyna Doraczyńska (…) Maciej Jakubik (…) Dariusz Jankowski )…) Adam Juchnowicz (…)
Rekonesans odbył się wszędzie w miejscach czasowego pobytu Prezydenta i Premiera, poza lotniskiem
 
?   „Po katastrofie wpłynęło do Kancelarii pismo z MSZ informujące, że lotnisko w Smoleńsku jest nieczynne.”
 
 
niektóre dokumenty o nazwie plany przedsięwzięcia ochronnego z dnia 6 i 9 kwietnia 2010 r., znajdujące się w teczkach BOR o numerach 58 i 64 zostały zmienione po dniu 10 kwietnia 2010 r. Postępowanie to jest w fazie wstępnej .
 
 
 
 
                                OKOLICZNOŚCI
 
– Gdy wylądowaliśmy o godz. 7:15, nigdzie wkoło nie widziałem kolumny samochodów, a wówczas jeszcze nie było mgły. Także gdy wyjeżdżaliśmy z lotniska ok. godz. 8, po odprawie paszportowej, nie widziałem, by na lotnisku, aż do końca pasa, stała kolumna aut przewidziana w protokole, a widoczność była dobra.
 
 
odbyłem z przyjacielem dyskusję na ten temat tak ważny dla nas lotników. Mogą mi Państwo wierzyć, że ów przyjaciel, to autorytet wśród autorytetów. Treść rozmowy:
- Jurek czy w warunkach z 10 kwietnia próbowałbyś lądować? 
- Nigdy w życiu. A w ogóle to po prostu, bym nie wystartował. 
- Nie wystartował? Dlaczego? 
- A ile miał trwać ten lot? Godzinę, dziesięć minut, godzinę piętnaście? Czy nie ma prognoz meteorologicznych, a w skrajnych sytuacjach telefonów satelitarnych, czy wręcz komórkowych? Czy tam nie było osób zabezpieczających przylot najważniejszych osób w naszym, 38-milionowym kraju? Czy nie było wiadomo, że pogoda jest zła i się pogarsza? Pilot z najmarniejszą licencją wie, że się nie leci teraz tam gdzie pogoda jest zła i się pogarsza, lecz ewentualnie decyduje się na lot, gdy pogoda w miejscu lądowania jest co prawda zła, lecz się polepsza?
 

Kiedyś spotkałem się z mgłą na tym lotnisku. Pół godziny przed lądowaniem  zgłosili nam, że jest "tuman", czyli mgła, i musieliśmy ją przeczekać. Przechodzi się wtedy na tryb maksymalnej długotrwałości lotu, żeby zaoszczędzić paliwo, leci się wolniej i wyżej. Wkrótce warunki poprawiły się i bezpiecznie  wylądowaliśmy. http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/piloci-szli-czworkami-do-cywila/

kiedy dolecieliśmy do Smoleńska, ponad godzinętrzymali nas nad lotniskiem. Nie wiedziała pani o tym, prawda? Krążyliśmy nad lotniskiem i nie wiedzieliśmy, co się dzieje. http://waldemar-mystkowski.blog.onet.pl/dyskurs/toranska/

 
                                                                ***
 
"rozważano inne miejsca ze względu na pogarszającą się pogodę"
„W trakcie oczekiwania na przylot Tupolewa w pewnym momencie zastępca komendanta straży granicznej z Briańska powiedział, że z uwagi na pogarszającą się pogodę samolot prawdopodobnie wyląduje w Mińsku bądź w Witebsku, odczeka na poprawę pogody, po czym przyleci do Smoleńska.”
 - Była gęsta mgła i z upływem czasu się pogarszała - zeznawał Górczyński(1). Dodał, że w specjalnym namiocie czekał na przylot prezydenta z przedstawicielami rosyjskiego rządu oraz z Pawłem Kozłowem - oficerem Federalnej Służby Ochrony odpowiedzialnym za bezpieczeństwo Lecha Kaczyńskiego. Rosyjski oficer, powołując się na kontrolerów lotu z lotniska, utrzymywał, że Tu-154M zostanie wysłany na jedno z zapasowych lotnisk.
Tomasz Turowski (2)„zeznał również, że uwagi na pogarszające się warunki pogodowe, w pewnej chwili dyrektor Siudych powiedział, żeby samolot lepiej lądował na lotniskach zapasowych w Witebsku lub w Moskwie.”
 Cyganowski (3)zeznał w prokuraturze, że 10 kwietnia 2010 roku pogoda w Smoleńsku była "bardzo zła". Na temat warunków atmosferycznych rozmawiał z Siergiejem Kudriawcewem, koordynatorem ze strony władz obwodu smoleńskiego, i przedstawicielami Federalnej Służby Ochrony.
"Z tego, co mówili, wynikało, że z samolotem zostanie nawiązana łączność po jego wejściu w rosyjską przestrzeń powietrzną i zostanie załodze zaproponowane lądowanie na innym lotnisku"
Grzegorz Cyganowski, II sekretarz Ambasady Polskiej w Moskwie, to urzędnik odpowiedzialny za kwestie protokołu dyplomatycznego. 10 kwietnia 2010 roku, półtorej* godziny przed planowanym przylotem samolotu z delegacją katyńską, której przewodniczył prezydent Lech Kaczyński, poinformował Piotra Marciniaka, zastępcę ambasadora w Moskwie Jerzego Bahra, że tupolew nie wyląduje w Smoleńsku.
Marciniak zeznał, że 10 kwietnia przebywał w Moskwie. To tam dotarła do niego informacja od Cyganowskiego, że "z uwagi na złe warunki pogodowe nad Smoleńskiem planowane jest lądowanie samolotu w Moskwie, Mińsku lub Witebsku
Rankiem 10 kwietnia, przed lądowaniem polskiego tupolewa na Siewiernym, pracownicy Ambasady RP w Moskwie otrzymali informację, że ze względu na niekorzystne warunki pogodowe samolot zostanie skierowany na lotnisko zapasowe. Alternatywą miały być: Briańsk lub podmoskiewskie Wnukowo – ustalił “Nasz Dziennik”. Informację taką przekazał polskim prokuratorom attaché obrony ambasady gen. Grzegorz Wiśniewski(4). Wiśniewski, który oczekiwał w Smoleńsku na prezydencką delegację, nawet nie wysiadł z busa, którym przyjechał. Był przekonany o przekierowaniu maszyny. Mówił mu o tym Grzegorz Cyganowski, drugi sekretarz ambasady RP w Moskwie.
 Justyna Gładyś (5)„W gronie osób oczekujących zastanawiano się, czy z uwagi na warunki atmosferyczne samolot poleci do Moskwy czy do Witebska.”
W dniu 10 kwietnia 2010 roku Mirosław Czarnota (6) wraz z gen. Grzegorzem Wiśniewskim i chorążym Markiem Kusakiem (7) udał się na lotnisko w Smoleńsku. W trakcie oczekiwania na lotnisku panowało ogólne przekonanie, że samolot nie będzie lądował w Smoleńsku i wizyta przeciągnie się, gdyż lądowanie odbędzie się na innym lotnisku
Jerzy Bahr (8): „W trakcie oczekiwania nikt nie mówił o tym, że samolot może się spóźnić, bądź odleci na inne lotnisko”.
 
 
                                      AKCJA !
 
 
O 10:40 oficer Federalnej Służby Ochrony poinformował znajdujących się w namiocie dyplomatów, że piloci Tu-154M będą podchodzić do próbnego lądowania.
z budynku kontrolerów wyszedł oficer.
Polscy lotnicy zbliżyli się do niego i zapytali: „Gdzie tutka?” „Odleciała” – odpowiedział Rosjanin. Polacy zastanawiali się, jak to możliwe, że nie słyszeli silników odlatującego samolotu. Oficer poszedł jednak spokojnie do samochodu. Jeśli nie ma alarmu – myśleli Polacy – to może jednak nic złego się nie stało. Obserwowali, jak rosyjski oficer podjeżdża terenowym samochodem do grupy kilkunastu pojazdów czekających na lotnisku. Były tam samochody wojskowe, wsparcia technicznego, strażackie, ratownicze, terenowe i osobowe. Po chwili kilka z nich ruszało pasem lotniska.
Jerzy Bahr: Minęła zaplanowana godzina przylotu. Zawsze trzeba się liczyć z jakimś opóźnieniem, ale ono się wydłużało. Zacząłem się denerwować. Każda minuta się liczy, bo zapisana jest w protokole. Mgły zrobiło się okropnie dużo. Była straszna. Staliśmy coraz bardziej zdezorientowani. Nagle zauważyłem, że grupa rosyjska się rozchybotała. Jest takie powiedzenie "przysiąść z wrażenia". Oni przysiedli w skali masowej, jakby coś ciężkiego na nich spadło. Jednocześnie zobaczyłem wyskakujący od lewej strony samochód straży pożarnej. Wcześniej go nie widziałem, widocznie był schowany na zapleczu. Minął nas z dużą prędkością i gnał w poprzek lotniska. 
http://wyborcza.pl/1,76842,8942363,Cztery_sterty_zlomu.html
Gerard Kwaśniewski(9): Jest zimno, dwa stopnie, siedzimy w samochodzie, działa ogrzewanie. Nagle widzę, jak z lewej strony rusza rząd samochodów z kolumny prezydenckiej. Są dokładnie przed nami, 30-40 metrów. Nagle kolumna się zatrzymuje, z samochodów wysiadają ludzie z rosyjskiej Federalnej Służby Ochrony i nasłuchują. Coś nietypowego! Wysiadam. Czego nasłuchiwać — samolot wylądował albo nie. Mgła ma to do siebie, że trochę tłumi dźwięki. My nic nie słyszymy, ale oni się dziwnie zachowują, więc szybko wracam do samochodu. "Panie ambasadorze, coś jest nie tak". Jak dojechaliśmy do Rosjan, oni już odjeżdżali. "Co jest?" — krzyczę. "Tutka przejechała pas!". Tak powiedzieli — przejechała pas. Znaczy — nie wyhamowała.
Marcin Wierzchowski(10): oczekiwaliśmy na przylot samolotu, luźno rozmawiając. W pewnym momencie usłyszałem świst silników samolotu i później zapadła cisza. Tak to zapamiętałem: żadnego huku, nic, tylko świst i cisza. Następnie zobaczyłem, że w stronę, z której doszedł ten dźwięk, szybko ruszają samochody rosyjskiej ochrony. Wsiadłem do samochodu ambasadora Bahra i razem z nim pojechaliśmy za samochodami rosyjskimi. Do głowy mi nie przyszło, że mogło się zdarzyć coś złego. Myślałem, że Rosjanie się zagapili, samolot wylądował, a oni zapomnieli na czas ruszyć kolumną. Byłem zdezorientowany, zastanawiałem się, jak teraz zorganizować podjazd samochodów pod samolot. http://rebelya.pl/forum/watek/18584/
(ludzie z rosyjskiej Federalnej Służby Ochrony): Potem powiedzieli, że usłyszeli wycie silnika, potężny huk i — cisza.
Po kilku sekundach od wydania ostatniej komendy "oddalić się na drugi krąg", Plusnin usłyszał lekki wybuch, po czym kilkukrotnie wywołał sygnał wywoławczy "101". Odpowiedzią była cisza. Kontroler wydał wszystkim służbom ratunkowym komendę udania się w rejon przypuszczalnego upadku TU-154, gdyż nie słyszał dźwięku jego silników. Więcej już TU-154 nie zobaczył na ekranie wskaźnika samolotu.
usłyszał pan silnik Tupolewa?
-Tak, usłyszałem odgłos silników, to był głośny samolot.
http://www.rmf24.pl/tylko-w-rmf24/wywiady/przesluchanie/news-wierzchowski-zobaczylem-bialo-czerwone-malowania-wiedzialem-,nId,332633
 
- W pewnym momencie usłyszałem ryk silników, a następnie głośny huk - zeznał Górczyński.
Emilia Jasiuk(11), I sekretarz
usłyszała ryk silników, a następnie huk. Po płycie ruszyła kolumna samochodów”
"Słyszałam huk przypominający przejście bariery ponaddźwiękowej" - powiedziała. Na miejscu katastrofy była po 8 minutach. Pamięta, że jakaś osoba ze strony polskiej zabroniła robienia zdjęć
 Artur Wosztyl(12)
W pewnej chwili usłyszał odgłos zbliżającego się samolotu: przyspieszanie obrotów, uderzenie, trzaski, huki, szczęk metalu, nieprzyjemny dźwięk, potem trzy detonacje i dźwięk milknącego silnika. Pomyślał ze zgrozą, że chłopaki się rozbili. Był tak przejęty, że zatelefonował od razu do dowódcy swojego pułku. Zdenerwowany powiedział, że tupolew nie wylądował i wydaje mu się, że mógł się rozbić.
Gdy czekaliśmy na lądowanie tamtego samolotu, nie mieliśmy kontaktu wzrokowego. Słyszałem odgłos silników, który wskazywał, że samolot podchodzi do lądowania. Po chwili słychać było zwiększenie mocy silników. Słychać było również, że zwiększenie mocy było do maksymalnych obrotów. Usłyszałem wybuchy, a potem dźwięk gaśnięcia silników. I po wszystkim nastąpiła cisza – zeznał Rafał Kowaleczko(13), członek załogi JAK-40, który został przesłuchany kilka godzin po katastrofie 10 kwietnia 2010 r.
– Było ok. 8.35 czasu polskiego. Stojąc przy naszym samolocie, usłyszeliśmy dźwięk silników Tu-154M podchodzącego do lądowania. Rozpoznałem to po charakterystycznym dźwięku pracy silników tego modelu maszyny. Nadmieniam, że go nie widziałem, lecz jedynie słyszałem. Był to dźwięk podejścia do lądowania na ustalonym zakresie pracy silników. W pewnym momencie usłyszałem, że silniki zaczynają wchodzić na zakres startowy, tak jakby pilot chciał zwiększyć obroty silnika, a tym samym wyrównać lot lub przejść na wznoszenie. Po dodaniu obrotów po upływie kilku sekund usłyszałem głośnie trzaski, huki i detonacje. Do tego doszedł milknący dźwięk pracującego silnika, a następnie nastała cisza. W tym miejscu pragnę zaznaczyć, że to zdarzenie jedynie słyszałem, gdyż mgła uniemożliwiała jego obserwację. Po nastaniu ciszy pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, to to, że samolot się rozbił. W tym momencie z wieży wyszedł jakiś mężczyzna, którego po rosyjsku zapytaliśmy się, co się stało. Wymieniony stwierdził, że samolot odleciał – zeznał Artur Wosztyl, pilot Jaka-40.
Remigiusz Muś (14): Po kilku minutach usłyszeliśmy charakterystyczne gwiżdżące brzmienie silników tupolewa, typowe dla zmniejszanych obrotów przy zniżaniu. Nagle obroty wzrosły do maksymalnych, po dwóch sekundach uderzenie i trzy wybuchy i krótko trwający dźwięk zatrzymującego się jednego silnika a potem już cisza.
Domyśliła się Pani, że doszło do katastrofy?
Aneta Zulińska(15)- Kiedy usłyszałam ryk silników, wiedziałam, że tupolew próbuje się poderwać i chce odejść. Niestety, po jakimś czasie usłyszałam głuchy trzask łamanej czy gniecionej blachy, potem nastała cisza. Od razu wiedziałam, że się rozbili,
zaczęłam krzyczeć. Moi koledzy z załogi niedowierzali, czułam bezradność, miałam
nadzieję, że dziewczyny przeprowadzają ewakuację, że ratują pasażerów, chciałam
im pomóc. Ale nie wiedziałam, od czego zacząć, wołałam do ludzi czekających na
nasz samolot, żeby im pomogli.
Jaka była wtedy pogoda?
- Kiedy już wracaliśmy do Polski, pogoda była piękna. Zresztą piękne słońce było
już godzinę po katastrofie.
Była Pani na miejscu katastrofy?
- Nie, ale pamiętam, że od razu znalazło się przy nas rosyjskie wojsko. To było
wtedy, gdy w stronę miejsca tragedii ruszyły samochody. Stałam wtedy przy
schodkach jaka, obok przejechała limuzyna, ktoś, jakiś mężczyzna, wyjrzał przez
okno i krzyknął w naszą stronę, że tupolew odleciał. Wtedy zaczęłam krzyczeć, że
to nieprawda, "dlaczego pan kłamie!".
Tym mężczyzną był Polak czy Rosjanin?
- Nie wiem, ale powiedział to po polsku. Tak samo nie wiem, co to była za
limuzyna – wyglądała na taką, którą jeżdżą rządowe delegacje. Potem siedzieliśmy
w samolocie, przed którym stał żołnierz. Nie mogliśmy wyjść z samolotu aż do
godziny 17.00.
To był rosyjski żołnierz?
- Tak, wyglądało to tak, jakby trzymał przy nas straż.
 
 
„NIEDOSŁUCHANI” ŚWIADKOWIE PROKURATURY (PRASKIEJ)
 
Andrzej Lasocki(16), starszy inspektor
”o katastrofie samolotu prezydenckiego dowiedział się od załogi polskiego Jaka”
Na miejsce katastrofy udaliśmy się po około 1 godzinie od jej zaistnienia.
Justyna Gładyś(17), III sekretarz
Stanisław Łątkiewicz(18), radca                                                                                        
Jarosław Drozd(19), konsul generalny w Sankt Petersburgu
Krzysztof Czajkowski(20), konsul generalny w Irkucku                                                    
Wioletta Sobierańska(21), radca                                                                                      
Tomasz Turowski(2) stał na płycie lotniska Siewiernyj. Nie wiadomo, co robił zaraz po tragedii.
 
                            NIEPRZESŁUCHANI ?
 
Artur Geisel(22), inspektor
„Stał dalej, przy samochodach, nie z nami.”
Maciej Jakubik(23), KPRP (obecnie: Ambasada RP w Moskwie)
„odmówił upublicznienia wykonanych przez siebie 10 kwietnia na smoleńskim lotnisku zdjęć”
 
 
OBYWATELE RP OBECNI NA LOTNISKU:
UWAGA: Paweł Koć „wraz z dziennikarzami udał się do Katynia.” http://warszawapraga.po.gov.pl/tl_files/aktualnosci_powp/Vds31.11/pdf
 
 
NIEKTÓRE WĄTKI MEDIALNE PO "KATASTROFIE":  
 
1. "Śmiertelne odliczanie"

ja rozmawiałem z takim emerytowanym pilotem z tego 36 specpułku, który zresztą tysiące godzin wylatał na tupolewie. On odsłuchiwał (...) to nagranie z czarnej skrzynki, które p. Anodina tam puszczała, prawda na tej konferencji prasowej (...) I tam jest takie uderzenie, które ZOSTAŁO ZINTERPRETOWANE JAKO UDERZENIE O DRZEWO, prawda. On mówi, że to w ogóle absolutnie nie jest prawda, że to jest uderzenie o drzewo, to jest BARDZO CHARAKTERYSTYCZNY ODGŁOS KÓŁ, KTÓRE UDERZAJĄ O PODŁOŻE, że jak ktoś latał tym samolotem tysiące godzin, to dokładnie ten odgłos zna.
To jest taki odgłos nie pojedynczego uderzenie, tylko takie podwójne bu-bum, czy takie właśnie coś takiego, że te koła najpierw dotykają jedne, a następnie siadają na ten wózek z kołami, prawda, chyba są, tych kół jest 6 na tym wózki, 4 albo 6 bodajże... i one siadają, najpierw uderzają, a potem reszta. A więc, mówi, że to jest CHARAKTERYSTYCZNY ODGŁOS - nikt mu nie powie, że to jest uderzenie w drzewo - TO SĄ KOŁA UDERZAJĄCE O ZIEMIĘ W PEWNYM MOMENCIEZIEMIĘ W PEWNYM MOMENCIE http://autorzygazetypolskiej.mobile.salon24.pl/405757,swiadkowie-slyszeli-eksplozje

2. "Zeszli za nisko, by móc odlecieć"

chodziło o tzw. procedurę nieudanego podejścia (missed approach procedure), czyli o taką procedurę, kiedy manewr podejścia samolotu do lądowania zostanie przerwany. Powodów tego przerwanego podejścia może być kilka. Najczęściej są to jednak: osiągnięcie wysokości decyzji przy jednoczesnym braku kontaktu wzrokowego z ziemią, może to być także brak stabilności na ścieżce podejścia (spowodowany wiatrem itp.), lub pojawienie się przeszkody na pasie startowym. O przerwaniu podejścia decyduje także wyraźna komenda z wieży kontrolnej. Albo tak jak obserwujemy na tym filmie, jest to po prostu trening załogi samolotu.Ile trzeba trenować, by poprawnie wykonać taki manewr? – Ta procedura jest dość powszechnym manewrem. Trenowana jest przez wszystkie załogi zarówno na samolotach, jak i symulatorach, w tym przez naszych polskich kolegów. W mojej ocenie, nie reprezentuje ona żadnego wysokiego poziomu trudności.Z jakiej wysokości taki manewr jest w stanie wykonać Tu-154M? – Samolot Tu-154M, zgodnie z danymi producenta, jest certyfikowany do minimalnych warunków pogodowych w kategorii II ICAO. Co to oznacza? To, że wysokością decyzji dla tego modelu tupolewa jest 100 stóp, czyli 30 metrów. Zgodnie z takimi danymi właśnie z takiej wysokości maszyna jest w stanie bezpiecznie przerwać procedurę lądowania i odejść na drugi krąg. W którym momencie należy wyłączyć autopilota, aby bezpiecznie kontynuować procedurę odejścia? – Odpowiedź na to pytanie zawiera się już w mojej wcześniejszej wypowiedzi. Zgodnie z danymi wysokość 100 stóp (30 m) nad progiem pasa startowego jest tą wysokością, na której podjęcie decyzji jest bezpieczne. To jest ten punkt, w którym decydujemy, czy wyłączamy autopilota i odchodzimy, czy lądujemy. http://www.bibula.com/?p=31116

Każdy samolot transportowy, pasażerski wojskowy czy cywilny ma możliwość odejścia na drugi krąg z dowolnej wysokości i przy podejściu według dowolnej  procedury. To, czy działa jakiś system na lotnisku, nie wpływa na użycie  przycisku przez pilota w kabinie samolotu. http://www.radiomaryja.pl/bez-kategorii/piloci-szli-czworkami-do-cywila/

 
 
 
Serdecznie proszę Szan. Koleżanki i Kolegów Blogerów i Komentatorów o przesyłanie niezbędnych uzupełnień Pocztą wewnętrzną. Komentarze nie są przewidziane i będą sukcesywnie usuwane dla zachowania stricte informacyjnego charakteru tekstu
 
 
INFO
PODLINKOWANY SPIS TREŚCI POZOSTAŁYCH CZĘŚCI e-BIBLIOGRAFII
ZNAJDUJE SIĘ TUTAJ:
propatrian
O mnie propatrian

http://noweczasy.salon24.pl/738866,tragedia-smolenska-katastrofa-przed-katastrofa-i-po-katastrofie http://noweczasy.salon24.pl/573148,archiwa-smolenskie-linki

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura